Niedawno mieliśmy zaćmienie księżyca i chyba właśnie ono na mnie podziałało i zaćmiło mi rozum, gdy dokonywałam pewnego zakupu. Co prawda się spieszyłam, ale przecież miałam książkę w dłoni i nawet jakby ją oglądałam. No nic, biję się w piersi i spieszę podzielić moją piramidalną głupotą. Obiekt głupoty to:
Czytamy w oryginale - wielkie powieści
Global Metro, Kraków 2011
ilustracje: Małgorzata Flis
ISBN 978-83-63035-00-6
Ucieszyłam się, że w jednym tomie mam 5 oryginalnych angielskich wersji powieści, w tym "Alicję". Nie zwróciłam uwagi, że przy tytułach powieści nie ma autorów, że na 229 stronach te powieści zmieścić się nie miały prawa oraz że użyto zwrotu "Czytamy w oryginale" zamiast "Czytamy oryginalne" czy jakoś tak. Nie wspominając już o tym, że nie zaglądnęłam na drugą stronę karty tytułowej, gdzie wyczytałabym m. in. "Autorzy adaptacji: "Alicja w krainie czarów" - Scotia Victoria Gilroy. Tłumaczenie adaptacji na język polski: "Alicja w krainie czarów - redakcja" (czyli nie wiadomo, kto). Zatem po pierwsze - adaptacja, po drugie - tłumaczenie anonimowe. Hmm. Naiwnie myślałam, że "poziom średniozaawansowany" oznacza, że na takim poziomie czytelniczym są te książki, a nie, że do takiego je adaptowano.
Moi przyjaciele na Wyspach (emigranci oczywiście) mają w swoich biblioteczkach różne angielskie książki z adnotacjami "Poziom 3" czy inny. Oznacza to, że książka nie jest bardzo skomplikowana w czytaniu, ale również nie dla całkiem początkujących. Szczerze przyznam, że nie wgłębiłam się w kwestię czy jest to adaptacja czy oryginalny tekst.
Ale wróćmy do naszego kuriozum. Zamieszczono polskie i angielskie teksty adaptacji książek. W przypadku "Alicji" adaptacja polega nie tylko na skrótach (wycięto np. mój ulubiony fragment rozmowy podczas szalonego podwieczorku) ale również na cięciach - z 12 oryginalnych rozdziałów zostawiono 7! Nie będę już więcej opisywać mojego zdegustowania, a tylko wspomnę o ilustracjach: zamieszczono niewielkie acz bogate w szczegóły ilustracje pani Małgorzaty Flis:
Alicja z siostrą,
spadanie,
szalona herbatka,
Kapelusznik.
Ilustracje nieco w stylu Antoniego Uniechowskiego, niedoścignionego mistrza kreski.
Postawię sobie tę ciekawostko-dziwnostkę obok innych "Alicji". Ciekawe czy się polubią...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz