Podczas mojego gościnnego pobytu w Szczecinie, w drodze do baru mlecznego, bodajże "Turysta", wstąpiłam sobie do pewnej niewielkiej księgarenki i za grosze nabyłam dwie pierwsze książeczki w moim zbiorze:
Obie z klasycznymi, oryginalnymi ilustracjami Johna Tenniela oraz w tłumaczeniu Macieja Słomczyńskiego. Oczywiście znałam wcześniej te książki, ale nawet po ich zakupie i przeczytaniu nie powaliły mnie na kolana.
Potem długo długo nic się nie działo...