poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Alicja bez głowy

Dlaczego Alicja bez głowy? Bo bezmyślnie zrobiona. Wersja alternatywna mogłaby brzmieć: Alicja z pustą głową. 
Co mnie tak zeźliło? Pewien film i jego pochodne. Zacznijmy jednak od początku, to zawsze nieco ułatwia komunikację :-)

Nie jest tajemnicą, że Tim Burton to artysta nieprzeciętny. Zawsze podziwiałam jego wyobraźnię, rozmach i odwagę w eksperymentowaniu. Nakręcił kilka filmów, które lubię ogromnie: Edward Nożycoręki, Jeździec bez głowy, Duża ryba, Charlie i fabryka czekolady oraz Gnijąca panna młoda (która podobała mi się straszliwie). W zeszłym roku porwał się na Alicję w Krainie Czarów. Z niecierpliwością oczekiwałam na efekt, wiadomo "Alicję" uwielbiam, a Burtona bardzo cenię. No i się doczekałam... Brrr... To nawet nie było rozczarowanie, to była... bezsilność. Nic nie zrozumiał z "Alicji", nic. Ostatnio zastanawiam się nawet czy ją w ogóle przeczytał, ech. Film widziałam w kinie, w 3D, co w moim przypadku było wyczynem heroicznym (na 3D mam chorobę morską, poważnie). Wszyscy wyszli zadowoleni oprócz mnie. Byłam w szoku a w głowie kołatała mi się jedna tylko myśl: Co on zrobił z ALICJĄ?!?

Niedawno nabywając coś w pewnej księgarni zauważyłam, że mają promocję i dokupiłam sobie film na DVD:

Alicja w Krainie Czarów (Alice in Wonderland)
 reż. Tim Burton 
 scenariusz w oparciu o powieści Lewisa Carrolla Linda Woolverton
Walt Disney Pictures, 2010, 104 min.


Szczerze mówiąc nie wiem, czy go jeszcze kiedyś ponownie obejrzę, ale jak kolekcja, to kolekcja. Wczoraj widziałam dodatki specjalne, w tym wypowiedzi aktorów, i jestem rozczarowana Johnnym Deppem. Jego najbardziej inteligentna wypowiedź brzmiała: "Gram Szalonego Kapelusznika. Jaki on jest? Szalony". Co za głębia, no no. Żałowałam za to, że nie było więcej sarkastycznych wypowiedzi Heleny Bonham Carter :-)
Co mam do zarzucenia Timowi Burtonowi? Nie mam mu za złe, że zrobił jakby "ciąg dalszy". Nie mam mu za złe dopisania niektórych scen (wiktoriański początek filmu - świetny). Mam pretensje o to, że zgubił klimat, absurd i inteligencję oryginału oraz jego wdzięk i filozofię, zwłaszcza świetne rozmowy Alicji z Kapelusznikiem i Marcowym Zającem, wyciął rozważania Alicji podczas spadania, kadryla z homarami, sceny z Księżną itd. Mam za złe zrobienie z Alicji miksu Opowieści z Narnii, Nie kończącej się historii, Władcy Pierścieni i Batmana, czyli przerobienia absurdu na fantastyko-sensację! Mam za złe hollywoodzką papkę komercyjną, w którą się zamienia film. Nie wiem, czy  reżyser przeczytał obie książki, ponieważ film jest bezsensowną mieszanką postaci z pierwszej i drugiej książki o Alicji, a szczytem jest nazwa postaci Czerwona Królowa (czyli niby postać z drugiej części, królowej szachowej) podczas gdy wizualnie oraz charakterologicznie jest to Królowa Kier czyli postać z pierwszej części (królowa karciana). Grrrrr... Poza tym - czy głównym bohaterem "Alicji" jest Kapelusznik? A wszędzie: na plakatach, reklamach itd. widnieje Johnny Depp.
Na plus zaliczę reżyserowi wątek inicjacji Alicji w sensie wchodzenia w etap dorosłości i decydowania o sobie oraz stronę wizualną filmu.

Myślałam, że nic mnie już tak nie rozzłości, ale byłam naiwna :-) Niedawno nabyłam sobie komiks, oparty na filmie (! co za bzdura!). Oto on:

Przeboje Ekranu 2 / 2010 Alicja w Krainie Czarów
1642-512X
Egmont Polska

Adaptacja scenariusza: Alessandro Ferrari
Layout, czyszczenie i tusz: Massimiliano Narciso
Kolory: Marieke Ferrari
Nadzór kolorów: Stefano Attardi
Skład i łamanie: Kawaii Creative Studio, Absink
Współpraca: Gioia Gabrielli, Marta De Cunto, Paola Beretta, Elisa Checchi, Deborah Barnes


Najpierw jest komiks oparty na fabule filmu, potem kilka stron "od kuchni". Na początek prezentują, jak to wybierali odpowiedniego rysownika do komiksu. Wybierali spośród 3:

Anna Merli


Giovanni Rigano


Max Narciso

Wybrano ostatniego, czyli autora ilustracji, które wcale nie przypadły mi do gustu. Duże wrażenie zrobiły na mnie za to ilustracje pozostałej dwójki artystów. Prace Anny Merli są oniryczne, nieco impresyjne, świetnie wpisują się w poetykę snu, natomiast ilustarcje Giovanniego Rigano cechują się rzadkim połączeniem klimatu wiktoriańskiego ze współczesnym szaleństwem. O wybranych pracach Maxa Narciso mogę powiedzieć tylko, że są niedbałe i jakby nieprofesjonalne.
Takie również wrażenie wywarł na mnie komiks: niedbałe, niewyraźne ilustracje, kobiety i Alicja mają męskie rysy twarzy (!), czasem trudno odróżnić jedną postać od drugiej, np. matka Alicji, jej siostra i niedoszła teściowa wyglądają, jak dla mnie, identycznie. Powiedzcie mi, proszę, jakim kryterium kierował się decydent? Pewnie, jak znam życie, w grę wchodzą jakieś zakulisowe rzeczy. Smutno, smutno, coraz smutniej...

Musiałam sobie dzisiaj pomarudzić. Dla odprężenia obejrzę sobie świetne ilustracje Mervyna Peake'a :-)

7 komentarzy:

  1. Witam, to znowu ja! Dawno mnie nie było...

    Pamiętam jak z utęsknieniem wyczekiwałam tego filmu, a fakt, że jego premiera była bardzo mocno nagłaśniana w mediach, jeszcze potęgował moje zniecierpliwienie. W kinie nie byłam, ale kupiłam film gdy tylko pojawił się w sprzedaży. Kupiłam Blu-Ray, bo chciałam mieć go w najlepszej możliwej jakości. Film zapowiadał się bardzo ciekawie. Kiedy obejrzałam stwierdziłam, że nie jest to to, czego się spodziewałam.
    Ogólnie film ładny, efekty specjalne zabójcze, muzyka śliczna, dialogi - było kilka niezłych tekstów, ale... Dobrze piszesz, że nie było klimatu "Alicji...".
    Nie podobała mi się scena walki Alicji z Żeber-zwłokiem. Oczywiście widowisko nie z tej galaktyki, ale pomysł 'Alicja-wojowniczka' mnie nie przekonuje.
    Sama Alicja w tym filmie kompletnie mi się nie podoba. Nie wiem, czy zawinił scenariusz czy może Mia Wasikowska. Pewnie i jedno i drugie...
    Kapelusznik. Cenię Deppa jako aktora, naprawdę. Kiedy zobaczyłam jego charakteryzację - powaliła mnie, ale gdy obejrzałam film miałam mieszane uczucia. Dla mnie genialny był Martin Short w tejże roli w filmie z 1999 roku, reżyseria: Nick Willing. Może kojarzysz.
    Postać Czerwonej Królowej (podszywająca się pod Kier) podobała mi się, była odpowiednio charakterna, co więcej podobała mi się nawet K. Figura w dubbingu. Biała Królowa wydała mi się dziwnie mdła i nudna.
    Uśmiałam się z niedoszłego narzeczonego Alicji, niesamowity młot.

    Nie miałam pojęcia o istnieniu tego komiksu!! Obszukałam teraz sklepy internetowe i nic. Szkoda, bo pozazdrościłam Ci posiadania takiego nabytku...

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, kupiłam go na Allegro, kosztował 6,90zł. Sprawdzaj co jakiś czas, pojawia się i znika.
    A herbatkę słodzisz? Cukier biały, brązowy, słodzik czy miód? A pijesz herbatę z mlekiem? :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem, wiem, Allegro. Tylko że ja nie mam tam konta i raczej chyba nie założę. Nie pytaj dlaczego...
    Półtorej płaskiej łyżeczki bialutkiego kryształowego poproszę z plasterkiem cytryny, jeśli można (bawarka mi się znudziła) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jako że to mój pierwszy komentarz tutaj (i coś czuję, że nie ostatni) to się może krótko przywitam.

    Również jestem miłośniczką alicjowych przygód i tejże konwencji, którą uwielbiam w sposób mniej lub bardziej (bez)pośredni wcielać w życie, jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało. Miło jest znaleźć kogoś mimo wszystko chyba podobnego.

    Co do Twojego komentarza na temat filmu... Zgadzam się z wieloma rzeczami. Burton jest mistrzem i tworzy cuda, ale to mu nie wyszło. Chcę wierzyć, że nie bezpośrednio z jego powodu. Po wyjściu z kina mój komentarz brzmiał 'bardziej Disney niż Burton'.

    Ale ale...

    Co do Deppa - kreacja kapelusznika jest przerysowana, i zastanawiam się, czy nie z premedytacją. Depp jest gwiazdką w każdym filmie w którym się pojawia, i taką też z niego zrobili i tutaj.

    Przygody już dorosłej Alicji to pomysł z potencjałem, trzeba przyznać. Inna sprawa, że w tym filmie zatraconym.

    O fabule nie będę pisać, bo to nie ma sensu. Moim skromnym zdaniem jakimśtam pocieszeniem w kwestii ogromnego zawodu filmem jest traktowanie samej fabuły z dużym przymrużeniem oka, za to skupienie się na scenografii i strojach. Film mimo wszystko jest śliczny, właśnie przez to. No dobra, może nie cały, ale znakomita większość.
    Krajobrazy Krainy Czarów są bajkowe, oniryczne, dziwne. I to się chwali. Detale strojów - cudeńka.

    Tyle ode mnie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapomniałam zapytać - co myślisz o albumie promującym film - 'Almost Alice'?

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Estrello :-) Cóż za miłe odwiedziny, poczekaj zaparzę świeżą herbatę. Zapraszam do dzielenia się uwagami, są tu mile widziane. "Almost Alice" - wiem, że jest, ale: nie miałam w rękach, nie powąchałam, nie spróbowałam i nie słyszałam. Zatem nic jeszcze nie sądzę. A co Ty uważasz?

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że większość utworów z tej płyty to średnie popowe kawałki, ale da się znaleźć też coś miłego. Mój ulubiony - 'The Lobster Quadrille'. Spokojne 'Poison' też może być, ładna linia gitary. I trzecia w kolejce - 'Always Running Out of Time'.
    'Her name is Alice' też trzyma klimat. Powiedzmy.

    OdpowiedzUsuń