wtorek, 1 marca 2011

Supełki na ogonie czyli o sztuce przekładu, składu i ładu

Dawno nie pisałam, wiem. Mnie samej robiło się już słabo, jak zaglądałam na tegoż bloga i wciąż widziałam tylko ta czerwoniastą biografię. Nie próżnowałam jednak w tym czasie. W ciągu ostatnich dni odwaliłam kawał porządnej, nikomu niepotrzebnej, roboty. Jej rezultaty pozwolę sobie zaprezentować poniżej.

Wzięłam pod lupę rozdział 3 książki, ze szczególnym uwzględnieniem opowieści myszy, zapisanej w formie ogona. W tekście znajduje się kilka pułapek lingwistycznych. Ponadto niezwykle istotny jest tu układ tekstu czyli edycja. Nawiasem mówiąc - czyż Lewis Carroll nie był jednym z prekursorów liberatury?
Ale do rzeczy.

Oryginalny tekst Lewisa Carrolla brzmi następująco (w środku, w odpowiednim miejscu zamieściłam ogoniastą opowieść z wydania Wordsworth Editions, Wordsworth Classics, ISBN: 978-1-85326-118-3):

«Chapter three
A Caucus-Race and a Long Tale

(…)
„You promised to tell me your history, you know,” said Alice, „and why it is you hate – C and D ,”, she added in a whisper, half afraid that it would be offended again.
“Mine is a long and a sad tale!”, said the Mouse, turning to Alice and sighing.
“It is a long tail, certainly,”, said Alice, looking down with wonder at the Mouse tail; ‘but why do you call it sad?” And she kept on puzzling about it while the Mouse was speaking, so that her idea of the tale was something like this -
(...) “I beg your pardon,” said Alice very humbly, “you had got to the fifth bend, I think?”
“I had not!” cried the Mouse, angrily.
“A knot!” said Alice, always ready to make herself useful, and looking anxiously about her. “Oh, do let me help to undo it!”»
(podkreślenia moje)

Mamy tutaj homonimy brzmieniowe, takie jak: "tale" (opowieść) i "tail" (ogon) oraz gierki słowne: "you had got" (łącznie cały związek frazeologiczny tworzy "had got to" czyli "doszłaś, dotarłaś"), "I had not" (właśnie, że nie) oraz "A knot" (czyli "węzeł, supeł"). Nie od rzeczy będzie zaznaczyć, że zaraz po ogoniastej opowieści Alicja strofowana przez Mysz, że nie uważała, przeprasza i stwierdza, że Mysz była przy piątym zakręcie. I faktycznie, gdy przyjrzymy się ogonowi, widzimy, że ma 5 zakrętów.

Nawiasem mówiąc: sama ogoniasta opowieść to rymowany tekst, który wymagałby osobnej analizy. O tej może innym razem.

A teraz nastąpi wnikliwa analiza, jak sobie poradzili z tym fragmentem polscy tłumacze. W ramach ciekawostki dodam tylko, że mamy 8 tłumaczy i 9 wersji tekstu:


Robert Stiller
(Wydawnictwo „Alfa”, Warszawa 1990, il. Dušan Kállay):
«Rozdział III
Kumoterski wyścig i ogoniasta opowieść

 (...) „Słuchaj, obiecałaś mi opowiedzieć swoja historię – upomniała się Alicja – i dlaczego tak nienawidzisz... K i P...” dokończyła szeptem, na wpół obawiając się, że znów ją urazi.
„Był to przypadek, proszę ja kogo, no... długi i smutny!” westchnęła Mysz zwracając się do Alicji.
Jak ogon?” przesłyszała się Alicja i zdziwiona spojrzała na ogon Myszy. „Ze długi, to prawda, ale dlaczego nazywasz go smutnym?” I dalej zastanawiała się nad tym, kiedy Mysz zaczęła już mówić, tak że opowieść jej wyobraziła sobie mniej więcej w ten oto sposób:
(...) „Bardzo przepraszam – rzekła ze skruchą Alicja. – To był, zdaje się, piąty zakręt?”
Niezupełnie!” krzyknęła na nią ostro Mysz, bardzo zagniewana.
Nie? supeł, nie zakręt?” speszyła się Alicja, już gotowa jej pomóc, rozglądając się niespokojnie. „Gdzie on jest? Pomogę Ci go rozplatać!”»
(podkreślenia moje)

Jak widzimy, tłumacz próbował oddać grę słów zarówno w kwestii ogona, jak i supła. Ogon nie jest edycyjnie powalający, nieco koślawy i kanciasty, no i ma 6 zakrętów zamiast pięciu! 

♠      ♣      ♥       ♦

Antoni Marianowicz
(Nasza Księgarnia 1955, il. Olga Siemaszko)

«Rozdział III
Wyścigi ptasie i opowieść Myszy

 (...) - Obiecałaś, że opowiesz mi swoja historię – rzekła Alicja. – Dlaczego nie znosisz „k” i „p – dodała półszeptem, nie chcąc raz jeszcze obrazić Myszy.
- Dobrze, obiecałam. A jeśli...
A jeśli zbyt wzruszę tą baśnią ja kogo,
Tak długą i krętą, i brzmiącą złowrogo?
- rzekła Mysz wierszem wątpliwej jakości, odwracając się ku Alicji i wzdychając.
- Tą baśnią jak ogon tak długą i krętą, i brzmiącą złowrogo – powtórzyła bezmyślnie Alicja spoglądając z podziwem na rzeczywiście bardzo długi i kręty ogon Myszy. „Ale dlaczego ma brzmieć złowrogo?” – zastanawiała się nad tym dalej w czasie opowieści Myszy, tak że jej historia przybrała dla Alicja jakby kształt mysiego ogona:
(...) - Przepraszam panią najmocniej – odpowiedziała pokornie Alicja. – Zdaje się, że była pani przy czwartym zakręcie?”
- Nie wiem, o co ci idzie, mów zwięźle – rzekła Mysz z wyraźną irytacją.
- O jakim węźle mam mówić? – zapytała Alicja. – Jeśli ma pani jakiś węzeł, to mogę zaraz pomóc w rozplątywaniu go...»
(podkreślenia moje) 

Mamy tutaj niedokładne homonimy (jeśli w ogóle można użyć takiego wyrażenia) w obu przypadkach, ponadto opowieść w ogóle nie ma kształtu ogona i jeszcze, do kompletu, mowa jest o czwartym zakręcie!

♠    
A teraz niespodzianka: druga wersja tekstu tego samego tłumacza, kilkadziesiąt lat później, wydana przez to samo wydawnictwo:

Antoni Marianowicz
(Nasza Księgarnia 1977, 1993, 1990, 2000, 2006, 2010; Nasza Księgarnia, MUZA SA 1996)

«Rozdział III
Wyścigi ptasie i opowieść Myszy

 (...) - Obiecałaś, że opowiesz mi swoja historię – rzekła Alicja. – Dlaczego nie znosisz „k” i „p – dodała półszeptem, nie chcąc raz jeszcze obrazić Myszy.
- Dobrze, obiecałam. Zobaczysz sama, jak bardzo ten problem jest zaogniony...
- Za o... - powtórzyła bezmyślnie Alicja, nie bardzo rozumiejąc, o co chodzi. – Za o..., ale za co?... za ogony! – przypomniała sobie, gdy popatrzyła na długi i kręty ogon Myszy.
W ten sposób jej historia przybrała dla Alicji jakby kształt mysiego ogona:

(...) - Przepraszam panią najmocniej – odpowiedziała pokornie Alicja. – Zdaje się, że była pani przy czwartym zakręcie?”
- Nie wiem, o co ci idzie, mów zwięźle – rzekła Mysz z wyraźną irytacją.
- O jakim węźle mam mówić? – zapytała Alicja. – Jeśli ma pani jakiś węzeł, to mogę zaraz pomóc w rozplątywaniu go...»
(podkreślenia moje)  
 
 Mamy zmianę w kwestii ogonów. Wciąż cztery zakręty (nie wiem dalej dlaczego), natomiast na stronie ogon nie przypomina ogona (jak widać na powyższych czterech przykładach), o zakrętach nie wspominając. Najbardziej zdegustowała mnie ostatnia strona, gdzie ogon jest obcięty i dalsza jego część znajduje się na kolejnej stronie. Nieładnie.

♠      ♣      ♥       ♦
Maciej Słomczyński
(Wydawnictwo Jasieńczyk 1994; Wydawnictwo Dolnośląskie 1990; Świat Książki 2004; Wydawnictwo Zielona Sowa ?; 2003, 2008; Hubert, Grupa Wydawnicza Bertelsmann Media 2001)

«Rozdział III
Wyścig Kumotrów i ogonopowieść

 (...) - Obiecałaś, że opowiesz mi o swoim losie – powiedziała Alicja – i o tym, dlaczego nienawidzisz... K i P – dodała szeptem, obawiając się, że urazi ją ponownie.
- O, goni smutny i długi mnie los, smutny i długi jak ta opowieść! – powiedziała Myszka, zwracając się ku Alicji i wzdychając.
- Ogon i smutny, i długi? – powiedziała Alicja spoglądając ze zdumieniem na jej ogon. – Długi tak, ale dlaczego mówisz, że smutny? – I zastanawiała się dalej nad tą zagadką, w czasie gdy Myszka mówiła. A jej ogonopowieść wydała się Alicji mniej więcej taka:
(...) - Przepraszam cię bardzo – odparła Alicja potulnie – zdaje się, że doszłaś do piątego skrętu?
- Zupełnie możliwe – powiedziała Myszka bez przekonania, nie zrozumiawszy.
- Supeł, niemożliwe! – zawołała Alicja, zawsze gotowa do usług i spoglądająca na nią niepewnie. – Och, pozwól mi go rozplatać!»
(podkreślenia moje) 
Kwestia ogona i supła - jak widać. Zachwycił mnie pomysł z ogonopowieścią. Bardzo twórczy i nowatorski.
Same ogony - niespecjalne. Czasem sześć zakrętów, czasem trudno powiedzieć ile. Poza tym jakieś takie jakby pogryzione...
♠      ♣      ♥       ♦
Jolanta Kozak
(Czytelnik 2010, Prószyński i S-ka ?)

«Rozdział III
Gonitwa Parlamentarna i żałosny ogon

 (...) - Obiecał mi pan opowiedzieć mi o swoich przejściach – przypomniała mu Alicja.  – I wyjaśnić, czemu nienawidzi pan K i P – dodała szeptem, w strachu, że Mysz znów się obrazi.
- W dramacie życia grywam długie, żałosne ogony! – westchnął Mysz, odwracając się do Alicji.
- To rzeczywiście wyjątkowo długi ogon  – rzekła z podziwem Alicja, obejrzawszy starannie ogon Mysza. – Ale zupełnie nie rozumiem, czemu nazywa go pan żałosnym?
Pytanie to dręczyło ją przez cały czas trwania opowieści Mysza, co w sumie pozostawiło jej takie oto wrażenie:
(...) - Proszę wybaczyć – odparła Alicja, wielce skruszona. – Doszedł pan, zdaje się, do piątego zakrętu, prawda?
- Wszystko plączesz!
- Czyżby supeł? – Alicja, zawsze skora do pomocy, z troską zerknęła na Mysi ogon. – Pozwoli pan, że rozplączę.»


Tutaj brak zabaw słownych (nie miałam nawet co zaznaczyć), ponadto Mysz jest rodzaju męskiego! Pierwszy ogonek bardzo zgrabny! Niestety tylko cztery zakręty (czy osoba odpowiedzialna za edycję nie czyta książki?!). Za to drugi ogon - jakby pogryziony przez mole.


♠      ♣      ♥       ♦
Tomasz Misiak
(Wydawnictwo Edukacyjne RES POLONA Sp. z o.o.)

«Rozdział III
Wyścig z samym sobą i opowieść na godzinę z ogonkiem

 (...) - Obiecałaś opowiedzieć mi swoja historię – powiedziała Alicja. – Wiesz, tę o przyczynach nienawiści do K. i P. – dodała szeptem, obawiając się, że znowu mogłaby ją urazić.
- Moja opowieść jest smutna i bardzo długa – rzekła z westchnieniem Mysz, zwracając się do Alicji. Będę mówiła przez godzinę z ogonkiem!
- Oczywiście, z ogonkiem – podchwyciła Alicja. – Tylko dlaczego miałby o być smutny? – dodała, spoglądając na długi ogonek Myszy. I w czasie, kiedy Mysz rozwijała swoją opowieść, Alicja jęła tak zawzięcie głowić się nad tą niejasna dla niej sprawą, że opowieść Myszy ułożyła się jej mniej więcej tak: 
 (...) - Bardzo przepraszam – rzekła najwyraźniej speszona Alicja. – Ogonek doszedł chyba do piątego skrętu?
- Niezupełnie! – krzyknęła Mysz ostro i ze złością.
- Nie supeł? Nie? – próbowała się upewnić Alicja. – Bo jeśli supeł, to chętnie pomogę ci go rozplątać!”»
(podkreślenia moje) 


Kwestia ogonkowa nie bardzo, za to pomysł z supłem - jak najbardziej! Widok ogonka na kartce też nie powala...
♠      ♣      ♥       ♦

Bogumiła Kaniewska
(Vesper 2010)




«Rozdział trzeci: Wyścig elit i długaśna opowieść

 (...) - Obiecałaś, że opowiesz mi swoją historię – nalegała Alicja. – Wiesz, tę, która mówi, dlaczego nie lubisz tych na Ka ani tych na Pe – dodała szeptem, w obawie, że Mysz znów poczuje się obrażona.
- To będzie długi i smutny agon! – powiedziała Mysz, spoglądając na Alicję i wzdychając.
- Tak, rzeczywiście  DŁUGI – powiedziała Alicja, zerkając w dół, na ogon Myszy. – Ale dlaczego uważasz, że smutny? – Zagadka ta pochłonęła ją na tyle, że nie przestała o niej myśleć, nawet słuchając opowieści, która naprawdę zaczęła jej przypominać ogon:
(...) - Bardzo, ale to bardzo przepraszam – powiedziała ze skruchą Alicja. – Dotarłaś właśnie do piątego zakrzywienia, prawda?
- ABSOLUTNIE nie! – wrzasnęła bardzo już rozzłoszczona Mysz.
- Nie utnie! – potwierdziła Alicja, rozglądając się w popłochu i chcąc pomóc Myszy wobec takiego zagrożenia. – Nie pozwolę niczego uciąć!»
(podkreślenia moje) 


Kwestia ogonkowa zamieniona na "agon", Alicja w ogóle nie wymawia podobnego słowa. Zamiast supła/węzła mamy ucinanie. Nic nie rozumiem. Ogon zgrabniutki, ale te nędzne trzy zakręty...


♠      ♣      ♥       ♦
Krzysztof Dworak
(Buchmann 2010)



«Rozdział trzeci
Gonitwa Za Stanowiskami oraz Rzecz Długa o Smutnym Zakończeniu

 (...) - Przecież obiecałaś mi swoją historię – powiedziała Alicja – i to  że wytłumaczysz mi, dlaczego nienawidzisz... K i P – dodała szeptem, bojąc się znów ją urazić.
- Nie schowam ogona pod siebie, choć długie to i smutne ma zakończenie! – odparła Mysz, odwracając się ku Alicji.
- Rzeczywiście jest długi – zgodziła się dziewczynka, patrząc zdziwiona na jej ogon. – Ale dlaczego mówisz, że smutny?
I zastanawiała się nad tym, podczas gdy Mysz mówiła, więc mysią opowieść wyobraziła sobie mniej więcej tak:
(...)- Wybacz – odparła Alicja pokornie. – Dotarłaś do piątego zwrotu akcji, prawda?
- Mówiłam zwięźle! – krzyknęła Mysz ze złością.
- Węzeł! – powiedziała Alicja rozglądając się wokół, gotowa do działania. – Och, proszę, pozwól mi go rozplatać.»
(podkreślenia moje) 


Tłumacz radzi sobie z ogonem za pomocą związku frazeologicznego wypowiadanego przez Mysz, Alicja o ogonie - ani słowa. Węzeł jak widać powyżej. Ogon niezbyt kształtny, za to sprytnie próbowano to nadrobić za pomocą ilustracji - mysz na poprzedniej stronie, ogon zahacza o stronę następną.


♠      ♣      ♥       ♦
Magdalena Machay
(Wydawnictwo GREG 2010)



«Rozdział III
Wyścig Komitetu i długi ogon

 (...) - Obiecałaś, że opowiesz mi o sobie – powiedziała Alicja. – I o tym, dlaczego nie znosisz... K i P – dodała szeptem, w obawie, że znów mogłaby urazić Mysz.
- Opowieść ma jest smutna i długa jak ogon! – westchnęła Mysz, zwracając się do Alicji.
– Bez wątpienia to bardzo długi ogon - powiedziała Alicja, patrząc w zadumie na ogon Myszy. – Ale dlaczego mówisz, że jest smutny?
Zastanawiała się dalej nad tym, podczas gdy Mysz opowiadała, a jej historia rysowała się mniej-więcej w ten sposób:
(...) - Ależ bardzo przepraszam – odparła pokornie dziewczynka. – Dotarła pani do piątego zakrętu, nieprawdaż?
- Ależ się plączesz! – wrzasnęła rozzłoszczona Mysz.
- Co się plącze? – zawołała Alicja, zawsze chętna do pomocy. – Och, proszę, proszę mi pozwolić rozsupłać!»
Tutaj w kwestii ogonkowej zwykłe porównanie (opowieść jak ogon), zamiast supła tłumaczka plącze się w zeznaniach. Zamiast ogonka-opowieści mamy schody, o trzech ostrych jak brzytwa zakrętach.

♠      ♣      ♥       ♦
Maria Morawska
(Wydawnictwo Resovia 1990, Siedmioróg 2009, Świat Książki 2010, Beskidzka Oficyna Wydawnicza ?)


«Wyścigi

 (...) - Obiecałaś mi opowiedzieć swoją historię – upomniała się Alicja – i wytłumaczyć, dlaczego nie lubisz k... i p... – dodała cichuteńko, lękając się bardzo, aby Mysz znowu się nie obraziła.
- Och, w życiu moim nieszczęście następowało po nieszczęściu – rzekła Mysz do Alicji. – Wlokły się one za mną jak nieskończony ogon zmor – mówi mysz do Alicji z głębokim westchnieniem.
- Nieskończony ogon? – dziwi się Alicja, która słuchała nieuważnie – przecież masz koniec ogona, lecz zmory skądże się w nim wzięły? – W tej chwili dopiero spostrzegła , że mówi bez związku. Zawstydziła się bardzo, stropiła, przestała zupełnie uważać. Z tego, co opowiadała mysz, coś niecoś tylko wpadło jej do ucha. Wyobraźnia dziewczynki poczęła pracować i oto jak przedstawiła sobie opowiadanie myszy:
 (...) - Przepraszam bardzo – tłumaczy się dziewczynka z pokorą – wiem dobrze, żeś doszła już do piątego skrętu, chyba się nie mylę…
- Nie doszłam - woła gniewnie mysz.
- Splątałaś? – przestraszyła się Alicja.  – Jeśli tak, pomogę ci go rozplątać – proponuje dziewczynka, zawsze chętna do okazania pomocy potrzebującym jej.»


Tutaj mamy o tyle ciekawą sytuację, że Maria Morawska nie tłumaczyła "Alicji..." tylko dokonała jej adaptacji. W książce napisano: "Przekład wolny z angielskiego Maria Morawska, wiersze przełożył A. Lange, na podstawie wydania z 1937 r." Jest to drugie tłumaczenie (a w zasadzie: adaptacja) "Alicji..." na jęz. polski, po zaginionym tłumaczeniu Adeli S.
Nie dziwi więc brak gierek słownych, tylko dosłowne czasem przeniesienie. Dziwna jest za to wstawka przed wierszem (nie umieściłam jej tutaj, bo jest długa) gdzie Alicja jakby opowiada wygląd ogonowej opowieści i jej treść. Wygląda na to, że prawdopodobnie nie myślano o zamieszczeniu wiersza. Co do kształtu ogonków - przypadł mi do gustu drugi z prezentowanych powyżej. 


Oczywiście wiadomo nie od dziś, że sztuka tłumaczenia to jest prawdziwa sztuka. Może nawet trudniejsza niż stworzenie dzieła samemu. 
A teraz odwrócę kota (a raczej mysz) ogonem i napiszę, że mam zamiar stanąć w ogonku po inne wydania "Alicji...", zawiązując sobie supeł na ogonku, by nie zapomnieć, po co tam stoję. Mam nadzieję, że nikt mi nie da po ogonie, nie będę się też wlekła w ogonie kupujących a jak już dostanę inne wydania "Alicji..." (o ile ich diabeł nie nakryje ogonem) w moje paskudne, zachłanne ręce to uczepię się jak rzep psiego ogona i będę klaskać uszami i merdać ogonkiem :-)

czwartek, 3 lutego 2011

Po obu stronach lustra - Ludwik Karol czy Karol Ludwik?

W weekend, podczas wizyty w Poznaniu, zakupiłam sobie w niskiej cenie biografię J. Carrolla, wychodząc z bibliofilnego założenia, że najlepszą pamiątką z podróży jest zakupiona w danym miejscu książka:

Wydawnictwo Książkowe Twój Styl, Warszawa 2007, wyd. 1,
tł. Maja Kittel,
ISBN 978-83-7163-476-5.

 W książce zaznaczono, co następuje: "Wszystkie teksty poetyckie oraz cytaty z „Alicji w Krainie Czarów” i „Alicji po drugiej stronie Lustra” przełożył Robert Stiller.
Wszystkie przypisy, jeżeli nie zaznaczono inaczej, są autorstwa Mai Kittel."

Lewis Carroll to, jak wszystkim wiadomo, pseudonim literacki Charlesa Lutwidge'a Dodgsona, pisarza, poety, matematyka i fotografa. Prace naukowe publikował pod swoich nazwiskiem, natomiast dzieła z literatury pięknej - pod pseudonimem, który powstał jako łaciński odpowiednik odwróconych imion autora "Alicji w Krainie Czarów". 

Ciekawostką książki, już tylko po pobieżnym przejrzeniu, są zamieszczone kopie fotografii autorstwa Dodgsona - bardzo piękne i nowatorskie, jak na tamte czasy. Autor książki pisze m. in. o  podejrzeniach badaczy w kwestii zbytniego zainteresowania małymi dziewczynkami u Lewisa Carrolla. Poza tym zajmuje się również naświetleniem okoliczności powstania poszczególnych utworów. Polecam!

wtorek, 25 stycznia 2011

Alicja dla dorosłych

Po świętach zakupiłam sobie dwa komiksy niedwuznacznie nawiązujące do Carrollowej Alicji:

Alicja,
Jerzy Szyłak, il. Mateusz Skutnik,
Timof i Cisi Wspólnicy, 2006,
seria: Komiksowa Alternatyw
a, tom 2,
ISBN: 839229632X


















Alicja: po drugiej stronie lustra,
Jerzy Szyłak, ilustracje: Jarosław Gach,
timof i cisi wspólnicy, Warszawa 2008,
seria: Komiksowa alternatywa. Album nr 18,
ISBN: 978-83-61081-15-9

Obie zdecydowanie TYLKO dla dorosłych i tutaj akurat nie jest to komplement. Pierwsza nie przypadła mi do gustu, druga odrobinę lepsza (więcej nawiązań do oryginalnej Alicji), choć w obu (jak widać po drugiej okładce) występuje zdecydowany przerost szowinistycznych wizji i frustracji autorów (płci męskiej) nad treścią i estetyką (zwłaszcza w pierwszym tomie).

Jako ciekawostka i dowód na wciąż żywy odbiór powieści Carrolla - dlaczego nie?

czwartek, 20 stycznia 2011

Mater et filia

Od wczoraj mam dwie spokrewnione ze sobą książki. Ponieważ są bardzo podobne, ale różni je wiek, wielkość, zawartość i estetyka pomyślałam sobie, że zrobię małe porównanie. Zatem po kolei. Najpierw matka:
tł. Antoni Marianowicz, il. Ewa Salamon,
Nasza Księgarnia, Muza SA, 1996,
ISBN: 83-10-09884-7, ISBN: 83-7079-574-9

a to jej tyły:

Matka jest wytworem dwóch wydawnictw, które połączyły swoje siły: Naszej Księgarni i MUZY SA. Książka jest w formacie A4 (duża), zawiera ilustracje Ewy Salamon (której ilustracje ogólnie bardzo lubię, bo pamiętam    z wielu książek z dzieciństwa, choć nie mam przekonania, że pasują akurat do książki J. Carrolla) - szkice oraz plansze kolorowe. Oto dwie dla zobrazowania:

spadanie







oraz szalona herbatka u Kapelusznika (jak widać wybrałam tendencyjnie ilustracje do moich ulubionych fragmentów).










A teraz przedstawiam młodszą panią czyli córkę:
Nasza Księgarnia, Warszawa 2000, 
tł. Antoni Marianowicz, il. Ewa Salamon, 
ISBN: 83-10-10676-9.

Jak widać na pierwszy rzut oka - córka jest nieco lepiej wykształcona, ponieważ zna angielski :-) Książeczka zawiera tekst oryginalny i polskie tłumaczenie (karty parzyste to tekst oryginalny, nieparzyste - polskie tłumaczenie), jest formatu A5 (mniejsza), kilka lat młodsza, wydana przez Naszą Księgarnię (bez współpracy z innym wydawnictwem), tłumacz i ilustratorka ci sami. Córka nie ma interesującej tylnej okładki (jest tam po prostu fragment książki po polsku i angielsku). Co ciekawe na okładce i stronie tytułowej umieszczono błędnie napisane imię autora! "Levis" (chyba ktoś tu myślał w tym momencie o jeansach) zamiast "Lewis". Inne różnice to: brak kolorowych plansz, zamieszczono tylko szkice i do tego tylko połowę z nich! W matce były na początku i końcu rozdziału, tutaj są tylko na początku. Różni się również rysunek przedstawiający Białego Królika na stronach tytułowych obu książek: 

 
Tutaj mamy stronę tytułową z większej książki (matki), a tutaj stronę przedtytułową z mniejszej (córki).

Interesujące różnice. Inna jest też wielkość czcionki i rysunków: w matce - większa czcionka, mniejsze rysunki, w córce - na odwrót.

Ciekawe, czy jest również podobne wydanie "Po drugiej stronie lustra"?

Dopisek z 28.02.2011r.

Proszę, proszę, wynalazłam trzeciego członka rodziny! Chyba chłopiec, starszy od siostry, ale nieco niższy. Panie, panowie, oto wspomniany młodzian:
Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 1993,
tł. Antoni Marianowicz,
il. Ewa Salamon,
ISBN 83-10-08567-2

Ilustracje identyczne, jak u młodszej siostry. Nowością są ilustracje okładkowe: przód i tył.

A tutaj cała rodzinka w komplecie:

 Czyż nie urocze trio?

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Drugie oblicze Joe Alexa :-)

W tytule pozwoliłam sobie na niewinny żarcik - Joe Alex to, jak wiadomo, drugie (kryminalne) oblicze Macieja Słomczyńskiego. Jego tłumaczenie "Alicji w Krainie Czarów" nosi tytuł "Przygody Alicji w Krainie Czarów" (zresztą zgodnie z oryginałem) i jest jednym z najbardziej powszechnych (obok tłumaczenia Antoniego Marianowicza, o czym innym razem), co wcale nie znaczy, że najlepszym. Poniżej wszystkie posiadane przeze mnie egzemplarze pierwszej części przygód Alicji w tłumaczeniu Słomczyńskiego:

























Dopisek z 19.01.2011r.

Wczoraj dostałam kolejne wydanie w tłumaczeniu Macieja Słomczyńskiego - obie część przygód Alicji w jednej książce:

Przygody Alicji w Krainie Czarów. O tym, co Alicja odkryła po drugiej stronie lustra,
tł. Maciej Słomczyński, il. John Tenniel,
Czytelnik, 1975
Kolekcja wciąż się powiększa :-)

piątek, 14 stycznia 2011

Pomożecie? Po, możemy (albo i nie)

Wczoraj przybyła do mnie kolejna Alicja. Wiekowa dość, dzięki temu bardzo piękna i interesująca. Narodowość jej jest trudna do jednoznacznego określenia. Ale może po kolei.
Przedstawiam:

  

Czarowna, nieprawdaż? Nie od rzeczy będzie zwrócić uwagę na tytuł na okładce: "Alice in Wonderland after Lewis Carroll".

Na drugi rzut oka Mrs Alice wygląda zaś tak (karta tytułowa):

  

Jak widać widnieje na niej, co następuje: 
"Aлиса в стране чудес по Л. Кэрролу. Адаптация,
Издательство Литературы Hаиностраных Языках, Москва 1958"
czyli w tłumaczeniu na polski: "Alicja w Krainie Czarów za L. Carrollem. Adaptacja. Wydawnictwo Literatury Języków Obcych, Moskwa 1958".

Dopiero z karty tytułowej dowiedzieć się można, że to adaptacja. Żeby było jeszcze ciekawiej (okładka po angielsku, karta tytułowa po rosyjsku!) książka jest po angielsku! Adaptacja zaś jej polega (niestety) na powycinaniu niektórych fragmentów, dzięki czemu już na drugiej stronie zorientowałam się, że coś jest nie tak. Brakuje między innymi mojego ulubionego fragmentu o spadaniu oraz świetnej rozmowy lingwistyczno-logicznej w czasie herbatki u Kapelusznika. Na szczęście w książce są oryginalne ilustracje Johna Tenniela.

środa, 12 stycznia 2011

Gdzie jest autor?!

Po raz kolejny już kupiłam wydanie, które miało na okładce, jak byk, napisane nazwisko Lewisa Carrolla, jako autora. Do zaglądnięciu do środka okazuje się jednak, że to niekoniecznie prawda:

Wydawnictwo Zielona Sowa, 2005,
ISBN: 83-7389-883-2.
 
W środku informują nas, że "opracowanie: Halina Kozioł", a ilustracje: Dorota i Marek Szal. I faktycznie, po pobieżnym nawet przejrzeniu widać, że nie jest to tekst autorstwa Lewisa Carrolla - jest skrócony i zinfantylizowany. Moich ulubionych fragmentów (np. rozmowa w czasie herbatki u Kapelusznika) nie ma wcale.
Dlaczego zatem, do jasnej anielki, wydawca szkaluje dobre imię autora oryginału przypisując mu ten tekst?! I kto daje na to pozwolenie?
Ilustracje są urocze, ale nie przypadły mi do gustu. Jestem wybredna, wiem.

Inny przykład rzekomego autorstwa Carrolla:

Siedmioróg, Wrocław 2000.
ISBN 83-7162-654-1

Tutaj sytuacja jest o tyle kuriozalna, że książka jest bardzo obszerna i nie ma tylu skrótów. Z opisów w środku dowiedziałam się, że jest to adaptacja autorstwa Jane Carruthna na podstawie Lewisa Carrolla, ilustrował Rene Cloke, a tłumaczyła Iwona Libucha. A na okładce brak tych informacji, zwłaszcza nazwiska autorki!

Kolejny przykład poniżej:


wydawca: com. sp. z o.o., Słupsk, 2002,
ISBN 83-7325-194-4 

Znów zmyłka (żeby nie napisać "oszustwo") na okładce. A w środku "opowiada: Elżbieta Śnieżkowska-Bielak, ilustrowali:  G. Proniewski, J. Pasternak". Nieco dziwna nazwa wydawcy może tu coś sugerować.
Tak czy inaczej pytam: jak tak można?!

wtorek, 4 stycznia 2011

Zagwozdka

Wczoraj dostałam nabytą nieco wcześniej dziwną wersję "Alicji":

Alicja w Krainie Czarów. Alice’s Adventures in Wonderland,
ilustracje i okładka: Ilona Dekarz,
TaniT, Warszawa 1998,
ISBN: 83-910350-0-X.

Na pierwszy rzut oka stwierdziłam "Oryginalna okładka". Po zajrzeniu jednak na stronę tytułową:

stwierdziłam, że będzie coraz ciekawiej. Inny tytuł na stronie tytułowej a inne (dwa) na okładce. No pięknie.


Potem szukałam tłumacza - obszukałam całą książkę i nie znalazłam. Uparłam się nawet i porównałam z wszystkimi innymi posiadanymi przeze mnie tłumaczeniami - to nie było żadne ze znanych mi. Zatem tłumacz anonimowy. A potem przyszła kolej na ilustracje. Nie były to klasyczne ilustracje Tenniela, tylko jakiejś polskiej ilustratorki. Wywarły na mnie wstrząsające wrażenie:




Po części polskiej następuje część angielska w dokładnie takimi samymi ilustracjami.

Zagadką wciąż dla mnie pozostaje dlaczego nie ma nazwiska tłumacza i o co w tym wszystkim może chodzić.

środa, 22 grudnia 2010

Alicja w technikolorze

Od dziś podziwiać mogę wydanie obu części przygód Alicji w jednej książce. To kolejne takie wydanie w moich zbiorach, bardzo proszę:

 
"Przygody Alicji w Krainie Czarów. O tym, co Alicja odkryła po drugiej stronie lustra"
Hubert, Grupa Wydawnicza Bertelsmann Media, 2001,
tł. Maciej Słomczyński,
il. John Tenniel, coloured by Harry Theaker (1911r.) i Diz Wallis (1995),
ISBN: 83-7311-007-0.

Cechą wyróżniającą to akurat wydanie są ilustracje. Co prawda są oryginalne, autorstwa Johna Tenniela, ale jakby inne. Zostały pokolorowane. A efekt przedstawia się tak:

 
Ciekawe, prawda? 

piątek, 10 grudnia 2010

Nieziemskie ilustracje

Ostatnio w moje ręce wpadło zaskakujące wydanie "Alicji w Krainie Czarów". Niesamowite z różnych powodów. Ale po kolei. Oto okładka:

Alicja w Krainie Czarów,
Buchmann, 2010,
tł. Krzysztof Dworak, il. Robert Ingpen,
ISBN: 978-83-7670-090-8

Pięknie wydane, w nowym tłumaczeniu Krzysztofa Dworaka. Niesamowite są ilustracje Roberta Ingpena. Choć zawsze uważałam, że ilustracje Johna Tenniela są najlepsze, oryginalne i to one właśnie określiły nasze widzenie postaci i zdarzeń w obu częściach Alicji, to tu musiałam trochę zrewidować swoje poglądy. Ilustracje są niesamowite, obłędne! Kilka przykładów poniżej:









Fantastyczne, prawda? Najbardziej fascynują mnie te dłonie oraz widoczny każdy włosek u myszy. A Kot z Cheshire - fenomenalny.










I jeszcze dwie ciekawostki: na początku umieszczono krótką notkę autora, dotyczącą zagadki Kapelusznika. Ponadto inny ilustrator, Rusell Ash, zadał sobie trud przedstawienia, jak mogła wyglądać scena czytania książki prawdziwej Alicji i jak ta dziewczynka prawdopodobnie wyglądała:

Bardzo piękne wydanie. Jedno z najpiękniejszych w moich zbiorach.

środa, 20 lutego 2002

Alicja i królik w potrawce francuskiej

W jednym z moich licznych miejsc pracy natknęłam się na takież oto dziełko:

Alice au Pays des Merveilles d’après Lewis Carroll,
adaptation: Catherine Pelché,
Rouge et or, Tuffy Books, 1988,
ISBN 2-261-02343-X

Była to skrócona wersja "Alicji w Krainie Czarów" dla dzieci, wydrukowana w Singapurze, w 1988r. Książeczka pochodziła z dawnych "darów", gdy jeszcze były trudne czasy w naszym kraju-raju, nosiła ślady niecelowego użytkowania (naddarcia i inne takie), a ponieważ żadne z dzieci (ani pracowników) nie znało francuskiego to mówiąc coś komuś kupiłam piękną, nową książkę polską (bajki Brzechwy), a tę sobie w zamian przywłaszczyłam.

środa, 24 maja 2000

Ilustrowane dzieło życia (literackiego)

Nie pamiętam jak, gdzie i kiedy kupiłam poniższy wolumin:

The Complete Stories and Poems of Lewis Carroll,
Geddes & Grosset, 2002,
il. John Tenniel,
ISBN 1-85534-992-2

Tom zawiera: “Alice’s Adventures in Wonderland”, “Through the Looking Glass and What Alice Found There", “The Hunting of the Snark”, “Sylvie and Bruno”, “A Tangled Tale”, “Phantasmagoria and other Poems” oraz “College Rhymes”.
Wciąż ambitnie wierzę, że przeczytam :-)

sobota, 15 kwietnia 2000

Ale z nich oryginały!

Jakoś tak w okolicach milenium naszła mnie myśl, że w zasadzie to wypadałoby nabyć sobie również (i nie zawadziłoby też przeczytać) wydanie obu części przygód Alicji w oryginalnej wersji językowej. Nie było zbyt wielkiego wyboru, zatem złapałam klasyczną wersję Penguina:

Alice’s Adventures in Wonderland,
Penguin Books, 1994,
Penguin Popular Classics,
ISBN 0-14-062086-9







Through the Looking Glass,
Penguin Books, 1994,
Penguin Popular Classics,
ilustrował: John Tenniel,
ISBN 0-14-062087-7




Papier podłego gatunku, ilustracje przez to niewyraźne, ale nie było źle. W każdym razie po angielsku.