Scenariusz Quin Rose
Ilustracje Soumei Hoshino
Alicja w Krainie Serc 1. Wonderful Wonder World
(Alice in the Country of the Heart. Wonderful Wonder World I)
tłumaczeni
Wydawnictw
wyd. 1
ISBN 978-83-613
Scenariusz Quin Rose
Ilustracje Soumei Hoshino
Alicja w Krainie Serc 2. Wonderful Wonder World
(Alice in the Country of the Heart. Wonderful Wonder World II)
tłumaczenie Paula Ślusarczyk
Wydawnictwo Studio JG, Warszawa, luty 2012
wyd. 1
ISBN 978-83-61356-38-7
Ilustracje Soumei Hoshino
Alicja w Krainie Serc 2. Wonderful Wonder World
(Alice in the Country of the Heart. Wonderful Wonder World II)
tłumaczeni
Wydawnictw
wyd. 1
ISBN 978-83-613
Obie książki nawiązują, co oczywiste, do carrollowskiej Alicji. Zmieniono wygląd i osobowość postaci, dodano nowe postaci, watki, miejsca. W obu książkach występują bohaterowie z dwu części przygód Alicji.W zasadzie oprócz postaci i niektórych miejsc nic nie przypomina pierwowzoru - zwłaszcza dotkliwie brak wielowymiarowości, inteligencji oraz tajemniczości oryginału.
Wiem, że książki powstały na kanwie jakiejś gry, ale to (jak dla mnie) nie odbiera im szansy na pewien poziom intelektualny. Nie znam się na mandze. Nie podoba mi się ta estetyka, ale to - jak wiadomo - kwestia gustu. Mogę za to wypowiedzieć się o scenariuszu (fabule czy też treści) książek, która jest... a jakby jej nie było. Obie książki są o niczym, rozmowy bohaterów miałkie i bezwartościowe, ani jednej inteligentnej kwestii. Co jest wiodącym wątkiem? Alicja, którą wszyscy rzekomo tak kochają oraz bezsensowna przemoc. Alicja jest głupiutką, bezbarwną postacią, bez krzyny charakteru (a nie, przepraszam, ma jej pół krzyny) co jest o tyle ciekawe, że carrollowska Alicja, dziecko epoki wiktoriańskiej ubrane w potrójny gorset ograniczeń: obyczajowy, seksualny (dziewczynka) oraz wiekowy (dziecko), była bardziej samodzielna i niezależna, a nadto dbała o siebie (i nie dawała się obrażać). Tutaj Alicja to maskotka, zabaweczka postaci męskich, obiekt ich fantazji (jakież to nieoryginalne), chęci posiadania i władzy oraz ich opiekunka (pielęgniarka). Postaci męskie wiecznie się o nią kłócą, biją, walczą różnego rodzaju bronią lub słownie. Nic z tego nie wynika i nic to nie zmienia. Nuda wieje z każdej strony.
Kilku rzeczy kompletnie nie rozumiem (pewnie to wiek, wybaczcie) - dlaczego książkę (w wydaniu polskim, dla polskich czytelników - dopisek po komentarzu Yuvenall) czyta się od strony, którą Europejczycy zwykli uważać za końcową, od prawej do lewej strony? Dlaczego kolejne obrazy i dialogi czasem są kompletnie z czapy i nie wiadomo o co chodzi? Język niespójny (tłumaczenie!) i te głupiutkie dopowiedzenia (np. słówko "Szok" obok postaci, bo przecież tak narysowana, że nie widać szoku itd.).
Podsumowując: kuriozum dla niezbyt inteligentnych nastolatków, co jest dla mnie o tyle ciekawe, że nowele graficzne (dobre) kojarzą mi się z czymś świeżym, odkrywczym i szalenie inteligentnym.
Niestety nie tym razem.
Niestety nie tym razem.