sobota, 12 marca 2016

Powtórka z rozrywki czyli 26 zdań konfabulacji

Tym razem wiosennie - przedstawiam duet czerwono-zielony. To rodzeństwo, różnią się tylko kolorem okładki i wiekiem (rok różnicy). Najpierw starsza książka o okładce w czerwieniach:

Alicja w Krainie Czarów i inne bajki
(Alicja w Krainie Czarów, Bezdomne wiewiórki, Jaś Fasola, Królewna Śnieżka,
Nieustraszony Jaś, Ośla skórka, Śnieżka i Różyczka, Tomcio Paluszek)
adaptacja tekstu Andrzej Gordziejewicz-Gordziejewski
ilustracje Harvinder Mankad
Dziecięca Biblioteczka
Wydawnictwo Elżbieta Jarmołkiewicz, Świebodzin, 2014
ISBN 978-83-7711-323-3


Następnie zielona:

Alicja w Krainie Czarów i inne bajki
(Alicja w Krainie Czarów, Bezdomne wiewiórki, Jaś Fasola, Królewna Śonach.nieżka,
Nieustraszony Jaś, Ośla skórka, Śnieżka i Różyczka, Tomcio Paluszek)
adaptacja tekstu Andrzej Gordziejewicz-Gordziejewski
ilustracje Harvinder Mankad
Dziecięca Biblioteczka
Wydawnictwo Elżbieta Jarmołkiewicz, Świebodzin, 2015
ISBN 978-83-7711-436-0


Oba woluminy zawierają kilka krótkich adaptacji znanych bajek. Opowiastka o Alicji przedstawiona została w dwudziestu sześciu zdaniach i mieści się na ośmiu stronach. Wspomniane zdania to adaptacja, choć bliższe prawdy byłoby określenie "konfabulacja", na temat historii Alicji. Poza postaciami i miejscem akcji nie znajdziemy tu nic z opowieści Carrolla - ani dialogów, ani psychologii postaci, nie wspominając oczywiście o dwuznacznościach i grach słownych czy nonsensie. Rzeczą dodaną są za to błędy językowo-logiczne (Królowa Kier mówi: Powinniśmy zamienić tę małą na kartę do gry zamiast zamienić w kartę do gry - poprzednia konstrukcja sugeruje wymianę dziewczynki na kartę, która gdzieś tam jest). Dla zobrazowania stylu opowieści  przytoczmy dwa pierwsze zdania:

Pewnego dnia Alicja wybrała się na wycieczkę na wieś. Kiedy poczuła się już zmęczona spacerami i zabawą, zasnęła pod drzewem.

Gdy to czytam czuję jak wieloznaczność, tajemnica oraz czar opowieści o Alicji ulatują bez śladu, jak dym z fajki wodnej Gąsienicy, której, nawiasem mówiąc, nie ma w tej książce. Przedstawiona tu historia w istocie przypomina konfabulację kogoś, kto kiedyś słyszał lub czytał opowieść o przygodach Alicji, ale dawno zapomniał wszelkie istotne szczegóły, a teraz próbuje udawać, że wie, o co chodziło.

Znajdziemy tu zatem małą dziewczynkę, lat około 3-4, jeśli sugerować się ilustracjami, która zasypia, potem biegnie za Białym Królikiem, bo chce się za nim wcisnąć na przyjęcie. Po wpadnięciu do dziury w drzewie znajduje się nagle w ogrodzie, gdzie rozmawia z kwiatami. Następnie zostaje poczęstowana precelkiem przez uprzejmego Szalonego Kapelusznika (he he), po czym trafia na zgromadzenie z Królową na czele, która chce zmienić ją, jak wspomniano wyżej, na kartę. Potem się budzi.

Rozumiem, że książka jest kierowana do małych dzieci (kilkulatków). Moje doświadczenia wskazują jednak na to, że nawet trzylatek może zrozumieć nieco bardziej skomplikowaną fabułę.

Ilustracje dobrze współgrają stylistycznie i estetycznie z tekstem. Poniżej jedna z nich:

ciekawostką jest Marcowy Zając w sukience i muszce (!);
intryguje również ta wielka
salaterka z cukrem? ryżem? kaszą manną? 


Warto dodać, że pisałam już  tutaj o innej książce z tym samym tekstem i ilustracjami, opublikowanej przez tę samą oficynę w roku 2012.

Poniżej zdjęcie grupowe - trzy podobne książki, z drobnymi zmianami edycyjnymi:



wtorek, 26 stycznia 2016

Bogactwo melancholii

Jedną z ciekawszych i wyglądanych przeze mnie (znalazłam wcześniej angielskie wydanie i czekałam na polskie) książek wydanych w jubileuszowym dla Alicji 2015 roku jest poniższy tom:

Lewis Carroll 
Przygody Alicji w Krainie Czarów 
(Alice's Adventures in Wonderland)
tłumacz: Maciej Słomczyński 
tłumaczenie posłowia: Anna Bańkowska-Lach 
ilustrator: Fran Parreño 
Wydawnictwo Olesiejuk, Ożarów Mazowiecki 2015
ISBN 978-83-274-1007-8


Książka opublikowana nakładem Wydawnictwa Olesiejuk zawiera tekst Carrolla w tłumaczeniu Macieja Słomczyńskiego, a wydawca dodatkowo zaznaczył na okładce "Pełna wersja utworu", jakby umieszczenie nazwiska autora na tejże okładce nie było jednoznacznym komunikatem w tym względzie (co zresztą jest bardzo znaczące). W tomie znajdziemy także posłowie czyli ciekawy 9-ciostronicowy szkic biograficzny o Lewisie Carrollu oraz historii wydania książki, okraszony fotografiami a przetłumaczony przez Annę Bańskowką-Lach, ale nieznanego autorstwa. Z przyjemnością weźmiemy książkę do rąk i przerzucimy stronice dzięki ilustracjom i oprawie graficznej Frana Parreño, młodego (ur. 1981r.) hiszpańskiego artysty, autora szaty graficznej wielu książek. Ilustracje do "Alicji" wykonał dla brytyjskiego wydawnictwa Usborne Publishing i ukazały się one w 2013r.

Zachwyca już wyklejka okładki:

wyklejka zawiera wizerunki kilku najważniejszych postaci książki


Ciekawie ozdobione graficznie są także strona tytułowa, strony ze spisem treści czy z otwierającym opowieść wierszem "Pośród złotego popołudnia" - zachęcam do przekonania się naocznie we własnym zakresie.

Przykłady kilku prac artysty zamieszczam poniżej:








spadanie i pięknie wykończenie ścian króliczej nory
obłąkana herbatka







sąd i zeznanie Kapelusznika















Ilustracje są ciekawe i pełne szczegółów. Spójrzcie na przykład na środkową: ile tam smakołyków na stole, jaka różnorodność krzeseł i piękny fotel uszak! Alicja naburmuszona robi coś dziwnego z serwetką (kapelusz na dłoni? rękawicę bokserską?), a Kapelusznik dziwnie z siebie zadowolony sprawia wrażenie nieszkodliwego szaleńca, zwłaszcza w zestawie z kwitnącym kapeluszem (każdy wariat ma w głowie kwiatka?).

Najbardziej jednak rzucił mi się w oczy smutek i pewna melancholia na twarzy Alicji, widoczna w większości prac. Dziewczynka wygląda na nad wiek poważną, introwertyczną i bardzo refleksyjną. Nie ma w sobie tennielowskiej zadziorności, raczej skrywaną irytację. Te cechy charakteru bohaterki czynią opowieść bogatszą i bardziej wieloznaczną. 

Polecam to wydanie, zdecydowanie warte uwagi, a dla wielbicieli przekładu Słomczyńskiego to obecnie jedyne, zdaje się, nowe wydanie tekstu, dostępne w księgarniach.

wtorek, 19 stycznia 2016

Rosnąc i malejąc

Dziś przedstawiam dwie siostry, większa ukazała się wcześniej. Adaptację przygód Alicji, z tekstem znanym nam już, ale zupełnie innymi ilustracjami, wydał Olesiejuk:


Alicja w Krainie Czarów                                                     Alicja w Krainie Czarów
(Alice nel paese delle meraviglie)                                           (Alice in Wonderland)
na motywach powieści Lewisa Carrolla                                    motywach powieści Lewisa Carrolla
adaptacja tekstu: Giada Francia                                           adaptacja tekstu: Giada Francia
tłumaczenie: Lucyna Stetkiewicz                                          tłumaczenie: Lucyna Stetkiewicz
ilustracje: Francesca Rossi                                                   ilustracje: Francesca Rossi
Wydawnictwo Olesiejuk, Ożarów Mazowiecki, 2015                   Wyd.Olesiejuk, Ożarów Mazow.,2015
ISBN 978-83-274-3641-2                                                     ISBN 978-83-274-3774-7



Pierwsza z nich (po lewej), w nieprzeciętnie dużym formacie (34,5 cm x 26,8 cm), ukazała się pod koniec roku. Niedługo później pojawiła się jej mniejsza siostra (21,5 x 16,5). Różni je pięć drobiazgów (poza formatem, okładką z gąbką w większej i numerem ISBN):
  1. kolor wyklejki: w większej - cieniowany róż, w mniejszej - jednolita głęboka czerwień (czego zdjęcie poniżej nie oddaje),
  2. drobne różnice w typografii i rozkładzie wyrazów w liniach, co wynika z układu ilustracji i tekstu na stronie (tylko kilka wyraźnych różnic, jedna widoczna na załączonym zdjęciu poniżej):                                                                                                                                                                                                                
                                                                                                 
  3. wielkość ilustracji (wynikająca z formatów tomów) - większe wywierają zdecydowanie silniejsze wrażenie na oglądającym; pierwsza wpadła mi w ręce mniejsza publikacja i ilustracje nie wywarły na mnie zbytniego wrażenia, po oglądnięciu większej zmieniłam zdanie,
  4. w pokaźniejszej książce na końcu niektórych stron zamieszczono czerwone symbole kolorów w kartach (pik, trefl, karo i kier), których nie ma w mniejszej książeczce,
  5. pisownia tytułu na okładce, grzbiecie i stronie tytułowej - w większej książce mamy imię "Alicja" pisane wersalikami, natomiast w mniejszej zgodnie z pisownią nazw własnych i imion, ale za to na grzbiecie wersalikami jest napisany cały tytuł (vide: zdjęcie poniżej):



I kilka słów o ilustracjach. Autorką prac jest Francesca Rossi, młoda włoska artystka. W jej pracach oczarował mnie sposób "kadrowania" ilustracji - część z nich wygląda jakby była wycięta z większej całości, co doskonale oddaje wrażenie ruchu bohaterów oraz komponuje się z tym, że Alicja - często rosnąc - nie mieści się w przestrzeni, w której się znajduje. Podobnie postaci przedstawione przez Ross często jakby nie mieszczą się na kartce:






szybujący Biś, wylatujący z komina po kopnięciu przez Alicję

Kapelusznik i jego zegarek 
 








dziwny Niby-Żołw








Interesujący jest sposób przedstawienia Niby-żółwia, który został spersonifikowany. Zastanawia fakt, że w opublikowanej w poprzednim roku przez to samo wydawnictwo (we Włoszech White Star Kids, w Polsce Olesiejuk) "Alicji w Krainie Czarów", zawierającej ten sam tekst czyli adaptację, którą także napisała Giada Francia (więcej o tej książce pisałam tutaj), autorka ilustracji Manuela Adreani także nadała Niby-Żółwiowi cechy ludzkie. Czyżby wywarła w ten sposób wpływ na pracę koleżanki po pędzlu?



Warto oglądnąć książkę w obu formatach i porównać wrażenia estetyczne, tym bardziej, że mały i duży format książek, używanych zamiennie podczas lektury może nam dać ciekawy wgląd w odczucia wciąż na zmianę malejącej i rosnącej Alicji w różnicę perspektywy jej spojrzenia na świat. Adaptacja tekstu nie do końca mnie przekonuje (np. autorka twierdzi, że Alicja spada w głąb króliczej nory kilka godzin), ale warto przeczytać oraz nacieszyć się pięknymi ilustracjami.

niedziela, 27 grudnia 2015

W rodzinnym domu Alicji

W wakacje, w okolicach urodzin Alicji (4. lipca) ukazała się, już druga na naszym rynku, powieść z wątkami biograficznymi, której głównymi bohaterami są Charles Lutwidge Dodgson (znany jako Lewis Carroll) i Alice Liddell, córka dziekana oksfordzkiego kolegium Christ Church i wicerektora Uniwersytetu Oksfordzkiego Henry'ego George'a Liddella, która była inspiracją pisarza i pierwowzorem Alicji w Krainie Czarów. Mowa o książce

Vanessa Tait
Dom po drugiej stronie lustra
(The Lookig Glass House)
przekład Krzysztof Cieślik, Klementyna Wohl
Czwarta Strona, Poznań 2015
ISBN 978-83-7976-289-7


Ciekawą i ekscytującą wiadomością okazał się fakt, iż autorka Vanessa Tait  jest prawnuczką Alice Liddell, zatem osobą znającą szczegóły relacji dziewczynki i pisarza nie tylko z historii literatury, ale także z przekazów rodzinnych. Książka nie jest jednak zbeletryzowaną biografią ani pisarza, ani Alice, ale powieścią obyczajową łączącą fakty i autentyczne postaci z bohaterami i sytuacjami będącymi efektem wyobraźni autorki.

Otrzymaliśmy dzieło bardzo oniryczne, pełne niedomówień, mglistych wyjaśnień, wieloznaczności i pozorów. W książce odnajdziemy wiele drobnych wskazówek dotyczących inspiracji autora "Alice's Adventures in Wonderland": drobiazgów ze  świata dziecinnego pokoju, czy sytuacji z życia Alice i Charlesa Lutwidge’a, a także emocje i myśli innych bohaterów świata przedstawionego powieści. Tytułowe lustro (ang. looking glass – dosłownie: patrzące szkło, lupa) to społeczne szkło powiększające - sądy i wnioski otoczenia, spętaną konwenansami, pozą i wiktoriańską moralnością zbieraninę osób różnych stanów i pozycji z otoczenia rodziny dziekana Liddell oraz zaprzyjaźnionego z nią Dodgsona. Dorośli obserwujący z oddalenia, przez lornetki swych uprzedzeń i stereotypów przyjaźń malej dziewczynki i samotnego mężczyzny dochodzą do jedynie słusznych konkluzji. Guwernantka dziewczynki, Maria Prickett (postać fikcyjna) opanowana żalem, poczuciem krzywdy, zazdrością i własnymi kompleksami, z premedytacją podsuwa znajomym rodziny kilka sprytnych aluzji, dzięki którym duchowny spotyka się z ostracyzmem otoczenia i zostaje odsunięty od rodziny dziekana. Panna Pricket upokarzając mężczyznę, nie dba zupełnie o uczucia swojej podopiecznej, niewinnej małej dziewczynki, co więcej -  z mściwą satysfakcją odnotowuje jej rozpacz i brak orientacji w sytuacji.

Lustro staje się tutaj także, obok odbicia społecznego, źródłem deformacji tego, co naturalne - pokazuje obraz odwrócony, czasem wykoślawiony i o zaburzonych proporcjach, może także powodować efekt odrealnienia i sztuczności. W utworze Vanessy Tait odnajdziemy dużo udawania i pozorów: troskliwa matka Alicji okazuje się być naprawdę dbającą tylko o własną komfort hipokrytką, przejętą opinią innych; sama dziewczynka i jej siostry spędzają czas na zabawie w udawanie, a Dodgson każąc dzieciom przebierać się w kostiumy i odgrywać role tworzy swoje najciekawsze fotografie. Co najdziwniejsze - guwernantka, surowa i zasadnicza, ale także pełna pasji i romantycznych oczekiwań, na tym tle wyróżnia się swoją naturalnością, ale po pewnym czasie ona też przejmuje na siebie rolę – mianuje się posłańcem sprawiedliwości i zemsty. Czy to upragnione  upodobnienie się do reszty przyniesie jej poważanie i pomoże w odnalezieniu siebie? Warto sprawdzić samemu dzięki lekturze tej zaskakującej powieści, w której punkt widzenia autorki może okazać się nie tak oczywisty, jak byśmy przypuszczali...

Książka stanowi dobre uzupełnienie lektury klasycznej wiktoriańskiej opowieści o przygodach pewnej dziewczynki w podziemnej krainie oraz może być wprowadzeniem do biografii wielebnego Dodgsona, inspirującym być może dalsze poszukiwania.

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Oczarowana czarownym Czarytorium

Wyznaję, że jestem kompletnie oczarowana nowym przekładem pierwszego tomu przygód Alicji...! Książka tak mnie zaczarowała, że zupełnie straciłam poczucie czasu, obowiązku tudzież miejsca (pustego - na blogu), za to teraz zmagam się z poczuciem winy związanym z powyższymi stratami... Dość jednak lawirowania wokół tematu - do rzeczy, a raczej - do książki!


Lewis Carroll 
Perypetie Alicji na Czarytorium 
w niewiernym przekładzie Grzegorza Wasowskiego 
a także 
Ewa Rajewska Nonsens pełen sensu - «Jabberwocky» Lewisa Carrolla 
Wydawnictwo Wasowscy, Warszawa 2015
ISBN 978-83-934972-1-8

Jak widać na załączonym obrazku lekturze sprzyjało towarzystwo herbaty (mocnej i czarnej, bez mleka) oraz pewnej świnki (Świniorodka?), która podczytywała mi tekst przez ramię...

Ogłaszam publicznie, że zrewidowałam swój pogląd na kwestię tłumaczenia w ogóle, a Alicji... w szczególności. Do tej pory uważałam, że najlepszy jest przekład dyskretny, prawie niewidoczny, dlatego lubiłam wydania książek o Alicji przełożone przez Macieja Słomczyńskiego, zaś jego pracę określałam jako transparentną. Teraz jednak uważam, że słowo "transparentny" obok znaczenia "niewidoczny" zawiera także "przezroczysty" a zatem bezbarwny. Po przeczytaniu przekładu Grzegorza Wasowskiego (niewiernego, jak uczciwie uprzedza Autor tegoż, tzn. przekładu oczywiście) teksty innych tłumaczeń "Alicji...", autorstwa Macieja Słomczyńskiego, ale także wielu innych tłumaczy, wydają mi się absolutnie bezbarwne i nijakie! 

Grzegorz Wasowski wykonał benedyktyńską pracę przedzierając się nie tylko przez meandry wieloznaczności oryginalnego tekstu Carrolla, ale także studiując (wnikliwie!) prace swoich poprzedników w zapasach z wiktoriańskim angielskim testem pełnym parodii, aluzji i innych lingwistycznych przyjemności. Co więcej - jak sam przyznaje w Zakończeniu, opublikowanym także w powyższym tomie - zmagał się nieraz tygodniami z opornymi słowami czy zwrotami i dopiero gdy okazywały się być absolutnie nieprzekładalne decydował się na odejście od sensu oryginału w stronę oryginalnego (czytaj: zaczerpniętego z oryginalnego tekstu) humoru. Zatem - paradoksalnie! - w niektórych miejscach przekład znacząco odbiega od oryginału właśnie z powodu szacunku tłumacza dla tekstu Carrolla tudzież dla polskiego czytelnika. Przyznać też muszę, że dzięki temu książkę czyta się nie tylko bardzo płynnie (czego nie można powiedzieć o niektórych spośród poprzednich przekładów), ale jest najzabawniejszą wersją przygód Alicji, jakie czytałam (włączając oryginał). 

Lektura i oglądanie tego tomu przypomina spożywanie pięciodniowego obiadu z przystawkami przed nim i deserem po - to prawdziwa uczta dla zmysłów, wszystkich sześciu (jeśli ktoś lubi smak papieru), z uwagi na to, że szósty zmysł to, oczywiście, poczucie humoru. Tekst właściwy, ilustracje (21 ilustratorów!), Zakończenie (czyli posłowie) oraz kwestie wierszowane z Through the Looking-Glass, a także szkic krytyczny dr Ewy Rajewskiej i zamieszczone w Aneksie teksty wszystkich polskich przekładów poematu Jabberwocky - ofiarowane szczodrze czytelnikom w jednym tomie to nie tylko wyśmienita i wymagająca lektura, ale także róg obfitości dla wszystkich alicjofilów. Gdy osoba taka, nasycona wielozmysłowo smaczną lekturą, pada bez zmysłów na podłogę lub inną płaską powierzchnię o zrównoważonej grawitacji, na twarzy jej/jego wciąż błąka się uśmiech zadowolenia, radości i niedowierzania jednocześnie. Jak to - zatem jest to możliwe? Tłumaczowi udało się oddać Carrollowski humor używając innych słów, nawiązań kulturowych i odmiennych rymów! A jednocześnie, gdzieś spod spodu, wyziera smutna konkluzja: dopiero teraz! Dlaczego nie udało się nikomu wcześniej?! Jakieś drobne półtora wieku czekaliśmy na tak genialnie bliski oryginałowi klimat, zabawnie zbzikowanych bohaterów i krainę, w której - co prawda - nie ma czarów, ale jest czarownie a czytelnik opuszcza ją absolutnie oczarowany.


Dziękując panu Grzegorzowi Wasowskiemu za cudowną książkę, a także za polot, splot humoru i muzycznego wyczucia rytmu tekstu oraz słowotwórstwo wysokich lotów postanawiam w kolejnych postach przyjrzeć się bliżej samemu tłumaczeniu a także wizualnej oprawie woluminu.


Jeśli szukacie ulubionego tłumaczenia "Alicji..." - przestudiujcie dokładnie wszystkie dwanaście przekładów. Mam to już za sobą - patrzę właśnie na okładkę mojego ulubionego polskiego wydania "Alice's Adventures in Wonderland". Jego fotografię możecie zobaczyć na początku tego postu.

wtorek, 24 listopada 2015

Różowy duecik (zamiast rodzeństwa)

Przygarnęłam dwie kolejne książki o Alicji, wydane w tym jubileuszowym roku. Z pozoru podobne, we wnętrzu kryją bardzo odmienne światy:




   Lewis Carroll
   Alicja w Krainie Czarów
   (Alice’s Adventures In Wonderland)
   przełożyła Maria Morawska
   ilustrował Marcin Południak
   Wydawnictwo Siedmioróg, Wrocław 2014
   Kanon lektur
   ISBN 978-83-7791-315-4


Alicja w Krainie Czarów
przekład Tamara Michałowska 
ilustrował Marcin Południak 
Wydawnictwo Siedmioróg, Wrocław 2012
Poczytajcie posłuchajcie
ISBN 978-83-7568-940-2


Z informacji wydawcy, zamieszczonych na okładkach i stronach tytułowych obu książek wynika, że jest to tekst Carrolla. Jednak już po kilku pierwszych zdaniach oraz pobieżnym nawet przyjrzeniu się zamieszczonemu na początku wierszykowi stwierdzić można, że tylko pierwszy wolumin stanowi polski przekład autorstwa Marii Morawskiej oryginalnego tekstu książki, bowiem drugi zawiera przedziwną hybrydę okrojonego przekładu M. Morawskiej (który sam w sobie był już okrojony w odniesieniu do tekstu angielskiego) z drobnymi wstawkami "autorki" "przekładu" Tamary Michałowskiej, która - co za dziwny zbieg okoliczności - przetłumaczyła wszystkie nazwy postaci i inne charakterystyczne fragmenty identycznie jak M. Morawska. Zatem zamieszczanie przez wydawcę nazwiska Lewisa Carrolla jako autora jest niedopuszczalne!
W istocie bowiem druga książka jest adaptacją, wycięto duże fragmenty tekstu, i choć prawie wszystkie tytuły rozdziałów są identyczne jak u Marii Morawskiej (kolejny niezwykły zbieg okoliczności), to w istocie rozdziałów jest tylko dziesięć, zamiast dwunastu, jak w oryginale. Pierwszy z tomów liczy 175 stron, drugi zaś 87.


Różnicę widać także w ilustracjach, których autorem jest Marcin Południak. Przyznam, że ten styl (komputerowe i bardzo uproszczone postaci oraz brak detali krajobrazu itd.) jakoś nie trafia w moje upodobania artystyczne. Na dole zamieściłam kilka przykładów, które obrazują praktykę przycinania ilustracji a także usuwania niektórych postaci ze scen oraz, co logiczne, obrazujących je ilustracji.


 Lokaj-Ryba i Lokaj-Żaba w pierwszej z opisywanych książek


Lokaj-Ryba i Lokaj-Żaba w drugiej książce, jak widać tutaj udało się zmieścić także przyglądającą się scenie Alicję;

Alicja i Gryf w pierwszej z książek;


 Alicja, Księżna i Gryf w książce drugiej.

A dla zobrazowania stylu ilustratora jeszcze przykłady przedstawienia dwu ważkich scen:


szalony podwieczorek - Kapelusznik, Zając Marzec i Suseł;



Alicja i Kot z Cheshire - ilustrator wyraźnie pod wpływem filmu Tima Burtona.

Przyznam, że ilustracje powyższe raczej nie dołączą do zbioru moich ulubionych. W zasadzie to uważam, że ich jedyny ciekawy element to te widoczne powyżej oczy ślimaka oraz małe stworzenia o nie ustalonej nazwie, które dostrzec możemy na dwóch ostatnich z zamieszczonych tu prac.




Do drugiego tytułu dołączono płytę ze słuchowiskiem z piosenkami, które jest adaptacją książki czyli adaptacją adaptacji tłumaczenia ze skrótami. Robią się niniejszym jakieś piętrowe inspiracjo-adaptacje a tak naprawdę to dziesiąta woda po kisielu "Alicji w Krainie Czarów". Adaptację słuchowiska przygotował tudzież reżyserią zajął się Łukasz Lewandowski, a w roli Alicji usłyszymy Dominikę Kluźniak. Pojawiają się tutaj motywy, o których nie śniło się najstarszym alicjologom, nie wspominając o Lewisie Carrollu (a brak wiedzy wpływa tu korzystanie na jakość tegoż snu). Jakkolwiek kreacja Alicji jest godna uwagi (i kilka innych kreacji także) to całość nie znalazła się w moim Top Ten alicjowych adaptacji.




* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
 
Niniejszym biję się w piersi i wyznaję, że w kolejce czekają (od kilku miesięcy) inne wydania "Alicji" z nadzieją na moje łaskawe zainteresowanie. Nie obiecuję poprawy w częstotliwości postów, ale mam nadzieję na większą koncentrację ogólną, co powinno się przełożyć na ulubione zajęcia czyli także aktywność na blogu. Do następnego postu zatem!

piątek, 31 lipca 2015

O Alicji i innych Białych Królikach czyli książka do pisania

Czy zauważyliście ten szał i modę na kolorowanki dla dorosłych? Pomysł sam w sobie ciekawy, po dwudziestce rzadko mamy bowiem okazję do spontanicznego używania kredek (chyba że zawodowo lub rysując z własnymi dziećmi). Wyznam, że mnie, oprócz kolorowania, brakuje także tej przyjemności rozwiązywania rebusów, zagadek, wykreślanek itd., która była moim udziałem w dzieciństwie. Rozwiązywanie sudoku, sumdoku czy kakuro, któremu oddaję się chętnie, ma jednak inny klimat. 

Dla wszystkich wielbicieli Alicji mam propozycję - książka aktywności czyli ćwiczenia sprawdzające znajomość książek o Alicji oraz umożliwiające rozwijanie spostrzegawczości i koordynacji wzrokowo-ruchowej. Gdyby ktoś potrzebował dodatkowych argumentów za celowością oddawania się tej wstydliwej przyjemności - podpowiadam, że można dzięki temu poznawać lub utrwalać słownictwo angielskie :-)

Oto rzeczona książka do pisania:

David Schimmell
Alice In Wonderland Activity Book
Dover Publications, Inc., 2011
ISBN 978-0-486-48100-5



Istotne jest zaznaczenie, że publikacja ta nosi etykietkę "Green Edition" i została wyprodukowana w sposób przyjazny dla środowiska: z papieru z recyklingu i wydrukowana została w kraju pochodzenia czyli w USA (a nie w Chinach).

W opisie wydawca sugeruje, że jest to książka dla osób w wieku 7-10, ale nie przywiązywałabym do tej informacji szczególnej wagi :-)

Poniżej kilka próbek ćwiczeń:



































labirynt,

kodowanie



































                                                                                     wykreślanka.


Za książkę dziękuję pięknie, z ukłonami, dygnięciami i innymi takimi, Wam kochani - Pysiu i Rysiu, zapraszając nieustająco na herbatkę (albo i kawę) :-)

sobota, 18 lipca 2015

Rozkładana kreskówka

Dziś bardzo zaległa opowieść o książce rozkładanej, wydanej w USA, przybyłej z UK:



J.otto Seibold
Alice in (pop-up) Wonderland

with original text from the Lewis Carroll classic
Orchard Books, New York 2003
ISBN 0-439-41184-X


Książka jest bardzo oryginalna - nie tylko z uwagi na to, iż jest rozkładana oraz ma ciekawą oprawę graficzną, ale także zawiera ORYGINALNY tekst Carrolla, oczywiście wybrane fragmenty, dzięki czemu każda rozkładanka to osobny, niełączący się z pozostałymi epizod. Wykorzystanie tekstu Carrolla, zamiast adaptacji, w której pojawiają się często dziwne, niepasujące elementy narracji łączącej strony, to znaczący ewenement wśród książek dla młodszych czytelników.  

Ilustracje J. otto Seibolda, o bardzo charakterystycznej kresce, przywodzą na myśl kreskówki i rzeczywiście część jego książek została zekranizowana. 

Artysta miał bardzo ciekawe pomysły na rozkładankę (pop-up) o Alicji:

























Alicja czyta nudną książkę swojej siostry - artysta stworzył rzeczywiście książkę, w której treści nadreprezentowane jest słowo "boring" (nudny);



























Alicja spada - zwracają uwagę wielkie, męskie buty, kojarzące się z Pippi Pończoszanką; z prawej strony widzimy otwierające się drzwi, w których znajdziemy wzmiankę o nieopisanych tu elementach carrollowskiej fabuły - wyścigu zwierząt i sadzawce łez;



























Alicja wykopująca jaszczurkę z domu Białego Królika; rozmowa z Gąsienicą; rozmowa z gołębicą - Alicja wyciągająca szyję;



























Księżna z dzieckiem...



























Księżna z dzieckiem...zamienionym w świnkę (u Carrolla zamiana nastąpiła poza domem, gdy to Alicja niosła dziecko);
































Kot z Cheshire - znikając zostawia uśmiech (przez pociągnięcie pewnego elementu widzimy tę zmianę);





























szalona herbatka - ruchomy element sprawia, że Marcowy Zając zanurza zegarek w filiżance lub go z niej wyciąga, zaś Kapelusznik podnosi lub opuszcza filiżankę do ust i zsuwa mu się kapelusz.


Tom zawiera jeszcze inne ciekawe elementy. Interesujący ten okaz w mojej kolekcji zawdzięczam gestowi Pysia i Rysia - dziękuję ukłonem :-)