sobota, 23 lipca 2016

Habituacja Alicji

Bardzo się cieszę, że wreszcie doczekaliśmy się polskiego wydania książki z ilustracjami młodej hiszpańskiej (katalońskiej?) ilustratorki mieszkającej w Barcelonie. Mowa o artystce nazywające się Julia Sarda. Książkę o Alicji z jej pracami wydał Olesiejuk:

Alicja w Krainie Czarów
(Alice au pays des meweilles [powinno być merveilles])
tekst Lewis Carroll
adaptacja na język francuski Natalie Chalmers
tłumaczenie na podstawie wersji francuskiej Wioletta Gołębiewska
wierszyki: 
Antoni Lange (tekst pochodzi z tłumaczenia "Ala w krainie czarów", tł. Maria Morawska, wiersze Antoni Lange, Gebethner i Wolff, 1927);
Katarzyna Dmowska oraz Basia Szymanek (teksty z książki Lesley Sims "Ilustrowane przygody Alicji w Krainie Czarów")
ilustracje Julia Sarda
Wydawnictwo Olesiejuk, Ożarów Mazowiecki 2016
ISBN 978-83-274-3066-3


Wbrew informacji na okładce oraz stronie tytułowej i przedtytułowej to nie jest tekst Lewisa Carrolla, tylko adaptacja (autorstwa Natalie Chalmers), zresztą to także napisano. Choć przyznać trzeba, że na pierwszy rzut oka, a nawet przy lekturze, nie jest to aż tak ewidentne, ponieważ adaptacja jest bardzo bliska oryginałowi - równie obszerna, bez skrótów, zachowuje układ i podział tekstu na 12 rozdziałów. Jednakże zauważalny jest brak wiersza o "złotym popołudniu" na początku tomu. Tłumaczenie książki wydaje się być warte bliższego przyjrzenia, zajmę się nim wkrótce.

Polskie wydanie książki jest wiernym przedrukiem (w znaczeniu - wierności graficznej) francuskiego wydania opublikowanego przez Fleurus Editions w 2013r., oczywiście w polskim przekładzie, łącznie ze skopiowaniem serii. Nie od rzeczy będzie zauważyć, że wydawca z błędem zapisał oryginalny tytuł książki: Alice au pays des meweilles (zamiast merveilles).

Najważniejsze są jednak ilustracje. Julia Sarda widzi Krainę Czarów tak:


























bardzo ciekawa kompozycja - Alicja i Kot z Cheshire w ciemnym lesie, w czymś w rodzaju cylindrycznego prześwitu; Kot dominuje i patrzy na nią z góry z dwuznacznym uśmiechem, 
Alicja nie wydaje się być zadowolona; na pierwszym planie kwiaty w formie makówek (halucynacja?) a w głębi drzewa obrośnięte hubami


Alicja na większości ilustracji wygląda na przestraszoną, wstrząśniętą, smutna, wyczerpaną lub zdegustowaną. Wydaje się, że te uczucia, bliskie szokowi, wywołuje w niej Kraina Czarów i jej mieszkańcy.


























zwróćcie uwagę na gwałtowny ruch Szalonego Kapelusznika (którego stopa w bucie przywodzi na myśl nóż) i Zająca Marcowego, skutkujący pobitą zastawą pod stołem skontrastowany z bezruchem i zaskoczeniem Alicji, która jakby nie wiedziała, co tu robi


Każda kolejna rozmowa, postać czy sytuacja wywołuje w niej wymienione wyżej silne emocje, tak jakby dziewczynka, poddawana procesowi habituacji (przyzwyczajenia się do powtarzających się bodźców przez osłabienie reakcji fizjologicznych, emocjonalnych i poznawczych) w kwestii niezwykłości i szaleństwa oraz nonsensu, wciąż miała problem z adaptacją do obfitującego w nie środowiska. Wydaje się być bierna czy zmęczona oraz zszokowana.




























Jedyną ilustracją (poza okładkową), na której bohaterka się uśmiecha, a nawet chichocze, jest  powyższa praca, na której patrzy znacząco w oczy flaminga, który - tak jak ona - wygina się, buntując się przeciwko absurdalnemu wykorzystaniu go do gry. Alicja również buntuje się przeciwko spostrzeganiu jej przez spotkane postaci jako atrakcji, przerywnika czy niespodzianki czyli sprowadzaniu jej do roli czynnika rozrywkowego.





























ciemno, ponuro i wietrznie - dorosła Alicja czyta dzieciom pod drzewem, gdzie sama czytała w dzieciństwie.


Na ostatniej pracy artystki Alicja, w wyobrażeniu siostry, jako dorosła osoba czyta dzieciom, być może wspominając własną dziecięcą przygodę w Krainie Czarów.




























Na początku każdego z rozdziałów zamieszczono małą, prostą ilustrację odwołującą się do jego treści.


Julia Sarda na początku swojej drogi artystycznej zdobywała doświadczenie, pracując w studiu Disneya. Jej prace, wykonane w programach graficznych, mają charakter ilustracji odręcznych oraz bardzo tradycyjną formę i w swoim klimacie nawiązują do wspomnień z dzieciństwa ich autorki, z towarzyszącymi jej baśniami i książkami dla dzieci. W palecie barw dominują szarości, brązy, ciemna zieleń i granat, stwarzające klimat niesamowitości i teatralności. Ilustracje są bardzo klimatyczne, oryginalne i niepokorne, a także niewygładzone i bardzo niedisneyowskie.

Artystka stworzyła także prace do takich książek, jak Tajemniczy ogród, Mary Poppins, Charlie i fabryka czekolady czy Czarnoksiężnik z Krainy Oz. Żywię ogromną nadzieję, że zobaczymy także kolejne prace artystki w polskich przekładach tych książek. Może Wydawnictwo Olesiejuk się skusi? :-)

sobota, 9 lipca 2016

Dublerka Alicji czyli Nikola w Krainie Czarów

Alicja zachorowała. A może po prostu wyjechała na wakacje. Tak czy inaczej w jej roli w opowieści zastąpiła ją inna dziewczynka. Nie wierzycie? Spójrzcie:

Alicja w Krainie Czarów
(Alice nel paese delle meraviglie)
tł. Pamela Lange
red. Krzysztof Wiśniewski
il. Magic Press
Wydawnictwo Olesiejuk, Ożarów Mazowiecki 2015
ISBN 978-83-274-3455-5


Jak nietrudno się domyślić książka jest adaptacją opowieści o Alicji. W rzeczywistości to jednak tylko mylne pierwsze wrażenie, w środku znajdziemy bowiem coś tak odległego od oryginalnego tekstu, że, moim zdaniem, należałoby uznać to za inną historię. Krótka (34 strony) opowieść, składająca się z kilkudziesięciu (41) zdań opowiada o dziewczynce o imieniu Alicja, która nudząc się lekturą książki bez obrazków i dialogów zauważa przebiegającego obok Białego Królika zerkającego na kieszonkowy zegarek. Historia wydaje się znajoma, prawda? Potem jednak zaczyna się z nią dziać coś przedziwnego, jakby ktoś przeczytał tylko początek oryginalnej książki o Alicji, a potem pamiętając z jakiegoś filmu czy adaptacji kilka postaci i miejsc akcji próbował z niej sklecić jakąś opowieść.

Zatem czytamy:



























Alicja rozmawia z drzwiami (czyżby wpływy animacji Disneya, gdzie Alicja rozmawia z klamką u drzwi?) i dzięki ich niezwykłym właściwościom (mowa ludzka) stwierdza, że znalazła się w Krainie Czarów (ciekawe, wydaje się bardziej, że to właściwość baśniowa).

Potem wypiła napój z buteleczki, zmniejszyła się i przeszła przez drzwiczki do ogrodu, gdzie spotkała Białego Królika, który zaprosił ją do swego domu. Tam zobaczyła buteleczkę (co ciekawe - na ilustracji oprócz butelki widnieje także szkatułka (!) z ciastkami, o której w tekście nie ma ani słowa), z której się napiła i dzięki temu zaczęła rosnąć (a poprzednio zmalała, hmm). Wpadła w rozpacz i wypłakała kałuże łez. 

Następnie po kolejnym łyku znowu się zmniejszyła (bardzo ciekawe) i wraz z Białym Królikiem poszła do ogrodu, gdzie poznała różne postaci (ilustracja prezentuje tu żółwia, pingwina, orła w napoleońskim mundurze i jakieś zwierzę, którego nie umiem jednoznacznie zaklasyfikować).

Potem dziewczyna prosi Pana Gąsienicę o pomoc w odzyskaniu swego rozmiaru i uzyskuje radę dotycząca grzyba. Po czym

























poznaje Szalonego Kapelusznika, Marcowego Zająca i Susła. I wtedy



























nie wiadomo skąd na podwieczorku pojawiają się niedźwiadek i borsuk (?).


A potem Alicja uderza Królową Kier (która nie wygląda na Kier, ponieważ ma na ubiorze symbole wszystkich kolorów kart) piłką krokietową.


























Zostaje skazana i prowadzona jest na szafot (!), gdy się budzi.


Powstaje pytanie: po co tytułować książkę "Alicja w Krainie Czarów", skoro to nie jest ani tekst oryginalny, ani adaptacja, tylko dziwaczna impresja na temat, a w zasadzie inna opowieść. Nie lubię adaptacji "Alicji...", ale rozumiem, że takowe istnieją i wszystko jest w porządku, dopóki przedstawiają (skrócone i okrojone, ale jednak) przygody Alicji. Dlaczego autor powyższego tomu - ach, prawda, książka nie ma autora, co mnie specjalnie nie dziwi -  nie tylko nie podpisał się pod tekstem, ale pożyczył sobie tytuł książki o innej treści, stylu i znaczeniu? Czy książka nie mogłaby nosić tytuł "Nikola [Julia, Pamela, Sandra] w Krainie Czarów"? Mogłaby, ale nie nosi. Zgadnijcie dlaczego. Mam w tej kwestii pewne przypuszczenia.

wtorek, 28 czerwca 2016

Kolor wygrywa czyli cztery karty i atu

Dziś zagram czterema kartami, a w zasadzie kodeksami z kartami. Szał kolorowankowy, wciąż obecny w popkulturze, nie ominął również Krainy Czarów i dziewczynki, przeżywającej tam przygody. Naliczyłam co najmniej dziewiętnaście kolorowanek inspirowanych dziełem Lewisa Carrolla wydanych w krajach anglojęzycznych (nawiasem mówiąc - wiecie, że jest także książka kucharska z Krainy Czarów?! po angielsku, oczywiście). W Polsce na razie ukazały się cztery tego typu publikacje, a dokładnie - pięć. Może jednak wszystko po kolei. Cztery asy w rękawie:



A teraz może rozegrajmy tę partię po kolei. Pierwsza była, zdaje się Tennielowska Alicja:

Alicja w Krainie Czarów. Księga kolorowanek (Alice Adventures in Wonderland. A Colouring Book)
z oryginalnymi ilustracjami Johna Tenniela, [projekty i dodatkowe ilustracje Eliz Hüseyin]
fragmenty tekstu Lewisa Carrolla w tłumaczeniu Ewy Tarnowskiej
nazwy postaci [oraz fragmenty wierszy] za Maciejem Słomczyńskim
Wydawnictwo Olesiejuk, Ożarów Mazowiecki 2016
ISBN 978-83-274-4161-4


Bardzo klasyczna w formie i treści kolorowanka została oryginalnie opublikowana, co nie powinno nas zdziwić, przez Macmillan Children's Books w 2015r. Wydawnictwo to opublikowało pierwsze (i wiele kolejnych) wydań "Alice's Adventures in Wonderland" (z czarno-białymi pracami Johna Tenniela) oraz późniejszą, skróconą autorską wersję książki dla młodszych czytelników "Nursery Alice" (z ilustracjami w kolorze) a także zbiorcze wydanie kilku skróconych historii dla dzieci (również kolorowo ilustrowane). W różnych wydaniach zmieniał się kolor sukienki Alicji. O tym i o innych ciekawostkach przeczytamy na końcu tomu w "Historii ilustracji do «Alicji w Krainie Czarów». Na okładce zamieszczono także krótkie biogramy autora i ilustratora książki. Drobne zmiany w układzie ilustracji oraz projekty z wykorzystaniem prac Tenniela przygotowała Eliz Hüseyin.

Popatrzmy na kilka przykładowych stron:
 





Warto dodać, że dziwacznością tego tomu jest zachwiana chronologia - po kilku początkowych, spodziewanych scenach, zamieszczono kadry (ilustarcje) z końca książki. Nie wpływa to mimo wszystko na odbiór całości, ponieważ fragmenty tekstu powybierano tak, że tworzą luźne, niepowiązane ze sobą sceny historii.

 
Drugie zagranie - wykładamy karty na stół:

Alicja w Krainie Czarów. Antystresowa kolorowanka
oryginalne ilustracje Johna Tenniela 
Wydawnictwo Olesiejuk, Ożarów Mazowiecki 2016
ISBN 978-83-274-4335-9


Wydawnictwo Olesiejuk ponownie wykorzystało część użytych wcześniej (w widniejącej wyżej kolorowance) ilustracji Tenniela, dołożyło kilka nowych i opublikowało jako pracę autorską. Wykorzystało nawet te same fragmenty tekstu, dokonując kosmetycznej zmiany graficznej stron. Jeden z przykładów poniżej (warto porównać z widniejącą nieco wyżej reprodukcją strony):



Inne karty tej kolorowanki:

























ilustracje z wierszem o starym ojcze Williamie -  nie w całości i - co dziwne - nie od początku





Moim zdaniem ta publikacja jest najbardziej zachowawcza, standardowa i najmniej interesująca z całej czwórki. Jej zalety to, jednakże, prostota i zachowana chronologia. Tutaj jednak także ilustracja i fragmenty tekstu tworzą odrębne, niepowiązane ze sobą sekwencje.



Gra nabiera rumieńców - oto ful:

Alicja w Krainie Czarów. Niezwykłe kolorowanki z plakatem do ozdobienia (Alice in Wonderland)
na podstawie książki Lewisa Carrolla
adaptacja tekstu Valeria Manferto De Fabianis
ilustracje Fabiana Attanasio
tłumaczenie Barbara Szymanek
Wydawnictwo Olesiejuk, Ożarów Mazowiecki 2016
ISBN 978-83-274-4464-6
 

Tym razem tom jest przedrukiem wydania włoskiego spod znaku wydawnictwa De Agostini Libri, a dokładnie ich White Star Kids, które ukazało się w bieżącym roku. Wolumin posiada kilka oczywistych zalet - ilustracje, specjalnie do kolorowanki stworzyła młoda artystka, Fabiana Attanasio, początkowo twórczyni komiksów, obecnie autorka kolorowanek, m.in. "Piotrusia Pana" czy "Królewny Śnieżki". Na początku tomu przeczytamy pięciostronicową adaptację tekstu Carrolla, autorstwa Valerii Manferto De Fabianis (zabawna zbieżność brzmieniowa imienia ilustratorki i nazwiska autorki tekstu, prawda?), a strony do kolorowania znajdziemy już bez tekstu. Cieszy prostota ilustracji oraz ciekawe pomysły ilustratorki:

























































Bardzo podoba mi się pomysł z Alicją rosnącą i malejącą - przypomina kolekcję matrioszek :-) Martwi mnie jednak momentami zbytnie inspirowanie się artystki filmem Tima Burtona. Popatrzcie na dwa ewidentne przykłady:

























Kapelusznik - za bardzo, jak na mój gust, przypomina Johnny'ego Deepa



























a kogo wam przypomina Królowa Kier? Właśnie...

Do tomu dołączono także ogromny (95 cm x 65 cm) plakat do pokolorowania i powieszenia na ścianę lub inne powierzchnie płaskie, przedstawiający kilka najważniejszych postaci :




I wreszcie - as w rękawie, atu, poker królewski i co tam tylko chcecie. Zachwycająca:

Podróż do Krainy Czarów. Magia kolorowania (Escape to Wonderland. A Colouring-book Adventure)
tekst: cytaty z "Przygód Alicji w Krainie Czarów" Lewisa Carrolla, wydanie pierwsze 1865r.
przekład: Natalia Galuchowska
ilustracje: Good Wives and Warriors
Wydawnictwo Zielona Sowa, Warszawa 2016
ISBN 978-83-7983-798-4


Ten tom to cudo! Wydana w poprzednim roku publikacja Penguin Books kryje ciekawe prace autorów określonych jako Good Wives and Warriors

Wydawca polski popełnił ciekawy błąd tłumacząc skąd wzięły się cytaty - nie pochodzą one z "Przygód Alicji w Krainie Czarów", wydanie pierwsze 1865r. tylko z "Alice's Adventures in Wonderland" wydanie pierwsze 1865r., ponieważ:
1. pierwsze polskie wydanie książki (znane nam) ukazało się dopiero w 1910r.,
2. miało ono inny tytuł - Przygody Alinki w krainie cudów,
3. jego tłumaczką nie była Natalia Galuchowska tylko Adela S.,
4. Natalia Galuchowska nie opublikowała (według mojej wiedzy) żadnego przekładu książki Carrolla na język polski zatem tłumaczyła teraz z wspomnianego pierwszego wydania oryginału angielskiego.

Kolorowanka odkrywa przed nami inteligentną rozrywkę artystyczną, wymagającą nieco namysłu i prowokującą do poszukiwań skojarzeń graficznych i kulturowych. 

Zaczyna się od stron ciekawych:




przez bardzo pomysłowe (napis z dymu "Who are you?"):



po flirtujące z popkulturą aluzje (tu do zupy Campbell w ujęciu Andy'ego Warhola)

zupa nibyżółwiowa


mozaikowe perseweracje (Kot z Cheshire)



albumy z ilustracjami z gabinetów osobliwości czy ludzkich oryginałów (hybrydy) pokazywanych na jarmarkach albo nawiązanie do teorii Gestalt:



aż po hołdy dla innych artystów - tutaj dla włoskiego malarza z XVI w. Giuseppe Arcimboldo (Arcimboldi), tworzącego portrety z elementów martwej natury:



Dużo tutaj także alegorii i symboliki. Piękna i mądra rozrywka! Bardzo polecam.


                



Żywiąc stałą i uporczywą odrazę do wątków i nawiązań dotyczących nieumarłych (wampirów, zombi i innych kreatur) wspomnę tyko, że ukazała się także kolorowanka "Koszmar Alicji w Krainie Czarów", określana jako "tylko dla dorosłych". Jako że nie zamierzam jej ani zdobywać, ani prezentować - zainteresowanych odsyłam tutaj.

niedziela, 22 maja 2016

Neurony umierające z nudów

Wyniki badań naukowych pokazują, że w naszym mózgu powstaje znacznie więcej neuronów, niż ostatecznie zostaje i pracuje na nas. Te, które są nieużywane giną i stanowią one około połowę powstałych. Nieużywanie neuronów wynika z małego pobudzenia mózgu i neuroprzekaźników, w skrócie - z braku zainteresowania czymś czyli nudy. Ostatnio umarło mi z nudów (braku zainteresowania) kilka tysięcy neuronów podczas czytania i oglądania pewnej książki. Niestety był to tom inspirowany przygodami Alicji:

Are You Alice? Tom 1
rysunki Ikumi Katagiri
scenariusz Ai Ninomiya
tł. Mateusz Makowiecki
Wydawnictwo WANEKO, Warszawa 2014
ISBN tomu 978083-64891-00-7
ISBN serii 978083-64891-01-4


Seria (a w zasadzie cykl) obejmuje 12 tomów, po polsku ukazało się 9, pozostałe, zgodnie z zapowiedziami wydawnictwa Waneko, zostaną opublikowane do końca września tego roku. Zanim napiszę coś więcej - ilustracja:



Nie jestem zachwycona, zwłaszcza w kontekście problemów, z którymi się ostatnio stykam, tym bardziej, ze w fabule tomu nie znajdziemy żadnych odniesień do podanych tu sugestii.

Może jednak zacznijmy od początku. Manga nawiązuje do "Alicji w Krainie Czarów", w wartstwie tekstowej (cytaty) do książki Lewisa Carrolla, a w wizualnej do jej disneyowskiej ekranizacji, z której odnajdziemy kilka graficznych cytatów. Zgodnie jednak z duchem postmodernizmu oraz zabawy konwencją podczas czytania zostaniemy zaskoczeni. Alicja jest głównym bohaterem tej opowieści, tak - bohaterem, bowiem jest mężczyzną. Zabawa tożsamością i płcią to jeden z wyróżników tego tytułu - Królowa Kier jest mężczyzną, a Kot z Cheshire kobietą itd.
 

Historia składa się z pięciu rozdziałów, w tytułach trzech z nich użyto zwroty zaczerpnięte z książki Carrolla. Tytułowy bohater wkracza w Krainę Czarów, która przypomina park rozrywki, w poszukiwaniu czegoś. Wydaje się zagubiony, nie zna swojego imienia i nie wie, kim jest. Tymczasem postaci z Krainy Czarów (Kapelusznik, Kot z Cheshire, Księżna itd.) wydają się oczekiwać na przybycie Alicji, która ma jakieś zadanie. Cała fabuła koncentruje się wokół poznawania przez główna postać kolejnych bohaterów i rozmowy z nimi, a kończy w środku niczego.

W tomie znajdziemy wątki genderowe (zamiana płci, kostiumy nie zawsze zgodne z charakterem postaci, która ją nosi), poszukiwanie tożsamości oraz przemoc (nagłą i niczym nieuzasadnioną). Nie byłoby może nic w tym dziwnego, gdyby to wszystko miało jakiś sens i cel, poza rozrywką, ale nie ma. Dostajemy pustosłowie i bezsensowną przemoc oraz, wydaje się, doskonałą promocję kostiumów do kupienia - vide Księżna, która jest bardzo kawaii (i jej strój także):




























Przyznaję, że nie rozumiem mangi. Jestem w stanie sobie wyobrazić fascynację tą dziedziną sztuki (bo wiem, że może być sztuką), kolekcjonerstwo i ciekawość dalszego ciągu (taka np. "Hajime no Ippo" liczy już 90 tomów i to raczej nie koniec). Nie rozumiem jednak tej pustki - czy ciekawy / dziwny / słodki (niepotrzebne skreślić) kostium z postacią, która jest w gruncie rzeczy nijaka (lub stanowi stereotypowy zarys postaci) wystarczy, żeby wciągnąć czytelnika? Ciekawi mnie zdanie kogoś, kto tym żyje i emocjonuje się tym zjawiskiem. Czy oprócz wartości komercyjnej coś za tym stoi?


Nie będę zbierać dalszych tomów. Warto przypomnieć, że inną serię mangi inspirowanej "Alicją" opisałam tutaj. Oprócz tych dwóch znaleźć można także (ale nie po polsku) inne tego rodzaju serie:
  •  Alice in the Country of Clover,
  • Alice in the Country of Joker,
  • Alice in the Country of Diamonds
    i pewnie to nie koniec (zostaje jeszcze pik i mnóstwo innych możliwości).

niedziela, 10 kwietnia 2016

Liza jest Alicją

Znowu przyszło mi nadrabiać zaległości (i tak będzie czas jakiś jeszcze) i wspomnieć o darze od Kolekcjonerki Podróżnej, której ciepło dziękuję :-) Otrzymałam go po świętach Bożego Narodzenia i od tego czasu leżał na stole (na stosie innych symbolicznych reprezentantów moich trudności z gospodarowaniem czasem) i zerkał na mnie znacząco. Dar przybył aż z Albanii i prezentuje się tak:

Liza në botën e çudirave
Lewis Carrol
Ritreguar nga [opowiadana przez] Joan Collins
Ilustruar nga [ilustrowana przez] Debbie Boon-Jenkins
Përktheu [tłumaczenie] Neraida Malo
Klasiket per femije [Klasyka dla dzieci]
Neraida, 2012
ISBN 978-99956-44-40-6




Książka jest adaptacją, do której tekst napisała Joan Collins, a ilustrowała Debbie Boon-Jenkins. Ilustracje zasługują na uwagę jako... przykład niedbalstwa (i oszczędności) wydawcy - są jednobarwne i mało wyraźne:


Alicja i Gąsienica


Dla porównania - prezentuję poniżej prace w kolorze w oryginalnym wydaniu angielskim, których, oczywiście, nie znajdziemy w powyższym tomie:



Sami przyznacie, że w kolorze wyglądają zupełnie inaczej.



Inna ilustracja z wydania albańskiego:

Alicja i niemowlę, w tle Kucharka.


Jak widać ilustratorka wykonała prace dość zachowawcze i zdecydowanie inspirowane pracami Johna Tenniela. Jako, że jest to adaptacja, w tomie nie ma wiersza na początku i liczy on tylko 51 stron, ale za to aż 16 rozdziałów (w oryginalnym tekście Carrolla jest ich 12). Na uwagę,  jako egzemplifikacja możliwości edycyjnych wydawcy, zasługuje opowieść myszy:



Konia z rzędem temu, kto jest w stanie stwierdzić, ile jest tu zakrętów :-)

Natomiast sam język albański wydał mi się intrygujący. I choć ważne są dla mnie ilustracje i staranność wydania - książeczka zaintrygowała mnie swoją skromnością i formatem przyjaznym dla młodszych czytelników. Ot, idealna lektura na czytanie pod kołdrą z latarką, w tajemnicy przez rodzicami :-)

sobota, 19 marca 2016

Po co komu książka bez obrazków

W pierwszych zdaniach książki "Alicji w Krainie Czarów" znajdziemy zdanie Po co komu taka książka (...) w której nie ma ani obrazków, ani dialogów? (przekład Bogumiły Kaniewskiej). Może ono także przyjąć nieco inną postać: Co i komu może przyjść z książki bez obrazków i dialogów? (przekład Grzegorza Wasowskiego - "Perypetie Alicji na Czarytorium"). Zanim zastanowimy się nad odpowiedzią popatrzmy na przykłady takich książek. Ironia losu polega na tym, że prezentowane tu tomy bez ilustracji to wydania książek o Alicji  - obie są podarunkiem od Kolekcjonerki Podróżnej, którą mocno ściskam:

Lewis Carroll
Alice's Adventures in Wonderland
Dejavu Yayin Grubu, Istanbul 2012
World Classics, No. 0050
ISBN 978-944-4723-37-4


Książka została wydana w Turcji, jest w całości po angielsku i nie tylko nie zawiera ilustracji i wiersza o złotym popołudniu na początku, ale wykazuje także objawy ogromnego lenistwa edycyjnego, bowiem opowieść myszy w rozdziale trzecim wygląda tak:

fragment opowieści myszy


Układ tekstu sugeruje, że redaktor zamierzał przekazać ten fragment do edycji lub poddał się po licznych próbach uformowania z niego zgrabnego ogonka z 5 zakrętami.


Kolejny przykład książki o Alicji bez ilustracji (czego bohaterka nie znosiła) zamieszczono poniżej. Tym razem będzie bardziej egzotycznie:

Lewis Carroll 
Alice Harikalar Ülkesinde
Gönül Yayıncılık, Ankara 2014
ISBN 978-605-47805-9


"Alicja w Krainie Czarów" po turecku. Na okładce dopisano "Tam metin" czyli pełny tekst, ale ani na stronie tytułowej, ani na jej odwrocie i w żadnym innym miejscu nie znajdziemy nazwiska tłumacza.
W tomie brak ilustracji oraz wiersza na początku, ale za to tekst wydrukowany został dużą czcionką i zajmuje aż 224 strony! Oto dowód:

początek drugiego rozdziału książki - widoczny fragment z adresowaniem kart do prawej stopy Alicji


A teraz pobawmy się odpowiadaniem na postawione na początku pytania.

Po co książka bez obrazków?

Odpowiedzi:
  • po nic,
  • po kokardę,
  • po prostu,
  • porównania można zrobić z innymi - bez i z,
  • bez obrazy,
  • powąchać można (bez),
  • po oszczędności na: druku, papierze i pracy ilustratora,
  • po dziurki w nosie,
  • popod lasem,
  • dla ćwiczenia wyobraźni,
  • dla ćwiczenia cierpliwości,
  • pop,
  • pozaraża,
  • ....

Komu taka książka, w której nie ma obrazków?

Odpowiedzi:
  • niKomu,
  • komu, komu, bo idę do domu,
  • skąpym wydawcom,
  • ekologom,
  • miłośnikom podrobów i podróbek, tudzież drobiu i drobiazgów,
  • wielbicielom Alicji, znającym język turecki, którzy będą mogli wyrwać tom z rąk swego potomstwa, wmawiając swym zstępnym, że jest to książka tylko dla dorosłych,
  • komu w drogę, temu czas,
  • każdemu, kto pod kim dołki kopie,
  • fanom Johnny'ego Deepa, którzy wytną ilustrację z okładki pierwszej książki i powieszą nad łóżkiem,
  • Niemaobrazkowym,
  • nie lubiącym poklasku po obrazku,
  • obrazkofobom,
  • obrazkoholikom w trakcie terapii,
  • tekstowym fetyszystom,
  • komunardom,
  • komunikatywnym,
  • komunitarystom,
  • komutatorom,
  • komutowanym,
  • ...

Jakieś inne propozycje?