Dlaczego Alicja bez głowy? Bo bezmyślnie zrobiona. Wersja alternatywna mogłaby brzmieć: Alicja z pustą głową.
Co mnie tak zeźliło? Pewien film i jego pochodne. Zacznijmy jednak od początku, to zawsze nieco ułatwia komunikację :-)
Nie jest tajemnicą, że Tim Burton to artysta nieprzeciętny. Zawsze podziwiałam jego wyobraźnię, rozmach i odwagę w eksperymentowaniu. Nakręcił kilka filmów, które lubię ogromnie: Edward Nożycoręki, Jeździec bez głowy, Duża ryba, Charlie i fabryka czekolady oraz Gnijąca panna młoda (która podobała mi się straszliwie). W zeszłym roku porwał się na Alicję w Krainie Czarów. Z niecierpliwością oczekiwałam na efekt, wiadomo "Alicję" uwielbiam, a Burtona bardzo cenię. No i się doczekałam... Brrr... To nawet nie było rozczarowanie, to była... bezsilność. Nic nie zrozumiał z "Alicji", nic. Ostatnio zastanawiam się nawet czy ją w ogóle przeczytał, ech. Film widziałam w kinie, w 3D, co w moim przypadku było wyczynem heroicznym (na 3D mam chorobę morską, poważnie). Wszyscy wyszli zadowoleni oprócz mnie. Byłam w szoku a w głowie kołatała mi się jedna tylko myśl: Co on zrobił z ALICJĄ?!?
Niedawno nabywając coś w pewnej księgarni zauważyłam, że mają promocję i dokupiłam sobie film na DVD:
Alicja w Krainie Czarów (Alice in Wonderland)
reż. Tim Burton
scenariusz w oparciu o powieści Lewisa Carrolla Linda Woolverton
Walt Disney Pictures, 2010, 104 min.
Szczerze mówiąc nie wiem, czy go jeszcze kiedyś ponownie obejrzę, ale jak kolekcja, to kolekcja. Wczoraj widziałam dodatki specjalne, w tym wypowiedzi aktorów, i jestem rozczarowana Johnnym Deppem. Jego najbardziej inteligentna wypowiedź brzmiała: "Gram Szalonego Kapelusznika. Jaki on jest? Szalony". Co za głębia, no no. Żałowałam za to, że nie było więcej sarkastycznych wypowiedzi Heleny Bonham Carter :-)
Co mam do zarzucenia Timowi Burtonowi? Nie mam mu za złe, że zrobił jakby "ciąg dalszy". Nie mam mu za złe dopisania niektórych scen (wiktoriański początek filmu - świetny). Mam pretensje o to, że zgubił klimat, absurd i inteligencję oryginału oraz jego wdzięk i filozofię, zwłaszcza świetne rozmowy Alicji z Kapelusznikiem i Marcowym Zającem, wyciął rozważania Alicji podczas spadania, kadryla z homarami, sceny z Księżną itd. Mam za złe zrobienie z Alicji miksu Opowieści z Narnii, Nie kończącej się historii, Władcy Pierścieni i Batmana, czyli przerobienia absurdu na fantastyko-sensację! Mam za złe hollywoodzką papkę komercyjną, w którą się zamienia film. Nie wiem, czy reżyser przeczytał obie książki, ponieważ film jest bezsensowną mieszanką postaci z pierwszej i drugiej książki o Alicji, a szczytem jest nazwa postaci Czerwona Królowa (czyli niby postać z drugiej części, królowej szachowej) podczas gdy wizualnie oraz charakterologicznie jest to Królowa Kier czyli postać z pierwszej części (królowa karciana). Grrrrr... Poza tym - czy głównym bohaterem "Alicji" jest Kapelusznik? A wszędzie: na plakatach, reklamach itd. widnieje Johnny Depp.
Na plus zaliczę reżyserowi wątek inicjacji Alicji w sensie wchodzenia w etap dorosłości i decydowania o sobie oraz stronę wizualną filmu.
Myślałam, że nic mnie już tak nie rozzłości, ale byłam naiwna :-) Niedawno nabyłam sobie komiks, oparty na filmie (! co za bzdura!). Oto on:
Przeboje Ekranu 2 / 2010 Alicja w Krainie Czarów
1642-512X
Egmont Polska
Adaptacja scenariusza: Alessandro Ferrari
Layout, czyszczenie i tusz: Massimiliano Narciso
Kolory: Marieke Ferrari
Nadzór kolorów: Stefano Attardi
Skład i łamanie: Kawaii Creative Studio, Absink
Współpraca: Gioia Gabrielli, Marta De Cunto, Paola Beretta, Elisa Checchi, Deborah Barnes
Najpierw jest komiks oparty na fabule filmu, potem kilka stron "od kuchni". Na początek prezentują, jak to wybierali odpowiedniego rysownika do komiksu. Wybierali spośród 3:
Anna Merli
Giovanni Rigano
Max Narciso
Wybrano ostatniego, czyli autora ilustracji, które wcale nie przypadły mi do gustu. Duże wrażenie zrobiły na mnie za to ilustracje pozostałej dwójki artystów. Prace Anny Merli są oniryczne, nieco impresyjne, świetnie wpisują się w poetykę snu, natomiast ilustarcje Giovanniego Rigano cechują się rzadkim połączeniem klimatu wiktoriańskiego ze współczesnym szaleństwem. O wybranych pracach Maxa Narciso mogę powiedzieć tylko, że są niedbałe i jakby nieprofesjonalne.
Takie również wrażenie wywarł na mnie komiks: niedbałe, niewyraźne ilustracje, kobiety i Alicja mają męskie rysy twarzy (!), czasem trudno odróżnić jedną postać od drugiej, np. matka Alicji, jej siostra i niedoszła teściowa wyglądają, jak dla mnie, identycznie. Powiedzcie mi, proszę, jakim kryterium kierował się decydent? Pewnie, jak znam życie, w grę wchodzą jakieś zakulisowe rzeczy. Smutno, smutno, coraz smutniej...
Musiałam sobie dzisiaj pomarudzić. Dla odprężenia obejrzę sobie świetne ilustracje Mervyna Peake'a :-)