wtorek, 25 stycznia 2011

Alicja dla dorosłych

Po świętach zakupiłam sobie dwa komiksy niedwuznacznie nawiązujące do Carrollowej Alicji:

Alicja,
Jerzy Szyłak, il. Mateusz Skutnik,
Timof i Cisi Wspólnicy, 2006,
seria: Komiksowa Alternatyw
a, tom 2,
ISBN: 839229632X


















Alicja: po drugiej stronie lustra,
Jerzy Szyłak, ilustracje: Jarosław Gach,
timof i cisi wspólnicy, Warszawa 2008,
seria: Komiksowa alternatywa. Album nr 18,
ISBN: 978-83-61081-15-9

Obie zdecydowanie TYLKO dla dorosłych i tutaj akurat nie jest to komplement. Pierwsza nie przypadła mi do gustu, druga odrobinę lepsza (więcej nawiązań do oryginalnej Alicji), choć w obu (jak widać po drugiej okładce) występuje zdecydowany przerost szowinistycznych wizji i frustracji autorów (płci męskiej) nad treścią i estetyką (zwłaszcza w pierwszym tomie).

Jako ciekawostka i dowód na wciąż żywy odbiór powieści Carrolla - dlaczego nie?

czwartek, 20 stycznia 2011

Mater et filia

Od wczoraj mam dwie spokrewnione ze sobą książki. Ponieważ są bardzo podobne, ale różni je wiek, wielkość, zawartość i estetyka pomyślałam sobie, że zrobię małe porównanie. Zatem po kolei. Najpierw matka:
tł. Antoni Marianowicz, il. Ewa Salamon,
Nasza Księgarnia, Muza SA, 1996,
ISBN: 83-10-09884-7, ISBN: 83-7079-574-9

a to jej tyły:

Matka jest wytworem dwóch wydawnictw, które połączyły swoje siły: Naszej Księgarni i MUZY SA. Książka jest w formacie A4 (duża), zawiera ilustracje Ewy Salamon (której ilustracje ogólnie bardzo lubię, bo pamiętam    z wielu książek z dzieciństwa, choć nie mam przekonania, że pasują akurat do książki J. Carrolla) - szkice oraz plansze kolorowe. Oto dwie dla zobrazowania:

spadanie







oraz szalona herbatka u Kapelusznika (jak widać wybrałam tendencyjnie ilustracje do moich ulubionych fragmentów).










A teraz przedstawiam młodszą panią czyli córkę:
Nasza Księgarnia, Warszawa 2000, 
tł. Antoni Marianowicz, il. Ewa Salamon, 
ISBN: 83-10-10676-9.

Jak widać na pierwszy rzut oka - córka jest nieco lepiej wykształcona, ponieważ zna angielski :-) Książeczka zawiera tekst oryginalny i polskie tłumaczenie (karty parzyste to tekst oryginalny, nieparzyste - polskie tłumaczenie), jest formatu A5 (mniejsza), kilka lat młodsza, wydana przez Naszą Księgarnię (bez współpracy z innym wydawnictwem), tłumacz i ilustratorka ci sami. Córka nie ma interesującej tylnej okładki (jest tam po prostu fragment książki po polsku i angielsku). Co ciekawe na okładce i stronie tytułowej umieszczono błędnie napisane imię autora! "Levis" (chyba ktoś tu myślał w tym momencie o jeansach) zamiast "Lewis". Inne różnice to: brak kolorowych plansz, zamieszczono tylko szkice i do tego tylko połowę z nich! W matce były na początku i końcu rozdziału, tutaj są tylko na początku. Różni się również rysunek przedstawiający Białego Królika na stronach tytułowych obu książek: 

 
Tutaj mamy stronę tytułową z większej książki (matki), a tutaj stronę przedtytułową z mniejszej (córki).

Interesujące różnice. Inna jest też wielkość czcionki i rysunków: w matce - większa czcionka, mniejsze rysunki, w córce - na odwrót.

Ciekawe, czy jest również podobne wydanie "Po drugiej stronie lustra"?

Dopisek z 28.02.2011r.

Proszę, proszę, wynalazłam trzeciego członka rodziny! Chyba chłopiec, starszy od siostry, ale nieco niższy. Panie, panowie, oto wspomniany młodzian:
Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 1993,
tł. Antoni Marianowicz,
il. Ewa Salamon,
ISBN 83-10-08567-2

Ilustracje identyczne, jak u młodszej siostry. Nowością są ilustracje okładkowe: przód i tył.

A tutaj cała rodzinka w komplecie:

 Czyż nie urocze trio?

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Drugie oblicze Joe Alexa :-)

W tytule pozwoliłam sobie na niewinny żarcik - Joe Alex to, jak wiadomo, drugie (kryminalne) oblicze Macieja Słomczyńskiego. Jego tłumaczenie "Alicji w Krainie Czarów" nosi tytuł "Przygody Alicji w Krainie Czarów" (zresztą zgodnie z oryginałem) i jest jednym z najbardziej powszechnych (obok tłumaczenia Antoniego Marianowicza, o czym innym razem), co wcale nie znaczy, że najlepszym. Poniżej wszystkie posiadane przeze mnie egzemplarze pierwszej części przygód Alicji w tłumaczeniu Słomczyńskiego:

























Dopisek z 19.01.2011r.

Wczoraj dostałam kolejne wydanie w tłumaczeniu Macieja Słomczyńskiego - obie część przygód Alicji w jednej książce:

Przygody Alicji w Krainie Czarów. O tym, co Alicja odkryła po drugiej stronie lustra,
tł. Maciej Słomczyński, il. John Tenniel,
Czytelnik, 1975
Kolekcja wciąż się powiększa :-)

piątek, 14 stycznia 2011

Pomożecie? Po, możemy (albo i nie)

Wczoraj przybyła do mnie kolejna Alicja. Wiekowa dość, dzięki temu bardzo piękna i interesująca. Narodowość jej jest trudna do jednoznacznego określenia. Ale może po kolei.
Przedstawiam:

  

Czarowna, nieprawdaż? Nie od rzeczy będzie zwrócić uwagę na tytuł na okładce: "Alice in Wonderland after Lewis Carroll".

Na drugi rzut oka Mrs Alice wygląda zaś tak (karta tytułowa):

  

Jak widać widnieje na niej, co następuje: 
"Aлиса в стране чудес по Л. Кэрролу. Адаптация,
Издательство Литературы Hаиностраных Языках, Москва 1958"
czyli w tłumaczeniu na polski: "Alicja w Krainie Czarów za L. Carrollem. Adaptacja. Wydawnictwo Literatury Języków Obcych, Moskwa 1958".

Dopiero z karty tytułowej dowiedzieć się można, że to adaptacja. Żeby było jeszcze ciekawiej (okładka po angielsku, karta tytułowa po rosyjsku!) książka jest po angielsku! Adaptacja zaś jej polega (niestety) na powycinaniu niektórych fragmentów, dzięki czemu już na drugiej stronie zorientowałam się, że coś jest nie tak. Brakuje między innymi mojego ulubionego fragmentu o spadaniu oraz świetnej rozmowy lingwistyczno-logicznej w czasie herbatki u Kapelusznika. Na szczęście w książce są oryginalne ilustracje Johna Tenniela.

środa, 12 stycznia 2011

Gdzie jest autor?!

Po raz kolejny już kupiłam wydanie, które miało na okładce, jak byk, napisane nazwisko Lewisa Carrolla, jako autora. Do zaglądnięciu do środka okazuje się jednak, że to niekoniecznie prawda:

Wydawnictwo Zielona Sowa, 2005,
ISBN: 83-7389-883-2.
 
W środku informują nas, że "opracowanie: Halina Kozioł", a ilustracje: Dorota i Marek Szal. I faktycznie, po pobieżnym nawet przejrzeniu widać, że nie jest to tekst autorstwa Lewisa Carrolla - jest skrócony i zinfantylizowany. Moich ulubionych fragmentów (np. rozmowa w czasie herbatki u Kapelusznika) nie ma wcale.
Dlaczego zatem, do jasnej anielki, wydawca szkaluje dobre imię autora oryginału przypisując mu ten tekst?! I kto daje na to pozwolenie?
Ilustracje są urocze, ale nie przypadły mi do gustu. Jestem wybredna, wiem.

Inny przykład rzekomego autorstwa Carrolla:

Siedmioróg, Wrocław 2000.
ISBN 83-7162-654-1

Tutaj sytuacja jest o tyle kuriozalna, że książka jest bardzo obszerna i nie ma tylu skrótów. Z opisów w środku dowiedziałam się, że jest to adaptacja autorstwa Jane Carruthna na podstawie Lewisa Carrolla, ilustrował Rene Cloke, a tłumaczyła Iwona Libucha. A na okładce brak tych informacji, zwłaszcza nazwiska autorki!

Kolejny przykład poniżej:


wydawca: com. sp. z o.o., Słupsk, 2002,
ISBN 83-7325-194-4 

Znów zmyłka (żeby nie napisać "oszustwo") na okładce. A w środku "opowiada: Elżbieta Śnieżkowska-Bielak, ilustrowali:  G. Proniewski, J. Pasternak". Nieco dziwna nazwa wydawcy może tu coś sugerować.
Tak czy inaczej pytam: jak tak można?!

wtorek, 4 stycznia 2011

Zagwozdka

Wczoraj dostałam nabytą nieco wcześniej dziwną wersję "Alicji":

Alicja w Krainie Czarów. Alice’s Adventures in Wonderland,
ilustracje i okładka: Ilona Dekarz,
TaniT, Warszawa 1998,
ISBN: 83-910350-0-X.

Na pierwszy rzut oka stwierdziłam "Oryginalna okładka". Po zajrzeniu jednak na stronę tytułową:

stwierdziłam, że będzie coraz ciekawiej. Inny tytuł na stronie tytułowej a inne (dwa) na okładce. No pięknie.


Potem szukałam tłumacza - obszukałam całą książkę i nie znalazłam. Uparłam się nawet i porównałam z wszystkimi innymi posiadanymi przeze mnie tłumaczeniami - to nie było żadne ze znanych mi. Zatem tłumacz anonimowy. A potem przyszła kolej na ilustracje. Nie były to klasyczne ilustracje Tenniela, tylko jakiejś polskiej ilustratorki. Wywarły na mnie wstrząsające wrażenie:




Po części polskiej następuje część angielska w dokładnie takimi samymi ilustracjami.

Zagadką wciąż dla mnie pozostaje dlaczego nie ma nazwiska tłumacza i o co w tym wszystkim może chodzić.