środa, 16 marca 2011

Herbatka u Toma i Sercołamaczy

Dziś, dla odmiany, coś angażującego dwa zmysły czyli trochę muzycznie, trochę filmowo, taki sobie kawałek z lat 80-tych:


Dave Steward jako Pan Gąsienica... No no :-) Pamiętam ten klip z dawnych lat. Wciąż mnie bawi tak samo :-)

PS Pozdrowienia wciąż dla Kapelusznika :-)

wtorek, 15 marca 2011

Alicja i Alicja czyli zaparowane czarodziejskie przygody lustrzane

Dziś chciałam przedstawić komplety, których kilka udało mi się zebrać. Mam na myśli obie części przygód Alicji, wydane przez jedno wydawnictwo i w podobnej szacie edycyjno-graficznej. A zatem, zaczynamy taniec towarzyski (parami). Pierwsza para dziewczynkowo-chłopczykowa w kolorystyce

Wydawnictwo Jasieńczyk, 1995,
przełożył: Maciej Słomczyński, ilustracje: John Tenniel

W drugiej parze, o błękitnej krwi:

Świat Książki, 2004,
przełożył: Maciej Słomczyński, ilustracje: John Tenniel

Bardzo pogodne, poranne, śniadaniowe wydanie, prawda? A teraz, dla odmiany, nieco mroczniejsze, karciano-szachowe wydanie:

Wydawnictwo "Zielona Sowa", s.a.
przełożył: Maciej Słomczyński, ilustracje: John Tenniel

Czwarta para to weterani, jedne z najstarszych posiadanych przeze mnie wydań:
Czytelnik, 1972,
przełożył: Maciej Słomczyński, ilustracje: John Tenniel

Można tu przy okazji zaobserwować, złudzenie wzrokowe - wydaje się, że tło jest lekko pod kątem, prawda? Czyli wpływ tła na odbiór figury.
W piątej parze - odmiana: do tej pory widzieliśmy samych podopiecznych tłumacza Macieja Słomczyńskiego, tutaj mamy innego opiekuna, a raczej opiekunkę:
Wydawnictwo GREG, 2010,
tłumaczyła Magdalena Machay, ilustracje: John Tenniel

To była chyba najbardziej niedobrana para w tym zestawie. I na koniec: dwa nierozłączne oryginalne pingwiny:

Penguin Books
ilustrował: John  Tenniel

I koniec karnawału, proszę Państwa :-)

piątek, 11 marca 2011

Paskuda biała czy czerwona czyli nie każda wariatka ma w głowie kwiatka

Dorwałam ciekawostkę: wydanie obu części Alicji w języku oryginału, za to z wstępem autorstwa Willa Self (angielski pisarz i dziennikarz) oraz Zadie Smith (pisarki, autorki m. in. "Białych zębów"):
  "Alice’s Adventures in Wonderland and Through the Looking-Glass and What Alice Find There",
Bloomsbury Publishing Plc, London 2003,
ilustracje: Mervyn Peake (1946),
wprowadzenie: Will Self and Zadie Smith,
ISBN 0-7475-6496-5

Najciekawsze jest jednak to, że rysunki wykonał Mervyn Peake, brytyjski artysta, poeta i ilustrator. Ilustracje powstały w 1945r., zaraz po jego powrocie z wojny. Stworzył 100 ilustracji, z których ostatecznie wybrano 67. Poniżej strona tytułowa upiększona ilustracjami:


Ilustracje noszą wyraźne piętno osobowości autora. Dla przykładu, proszę spojrzeć na Księżną:

Fantastyczna! Cała jej osobowość widoczna jak na dłoni: powaga i wariactwo jednocześnie! A skoro jesteśmy przy wariatach, to może teraz Kapelusznik:

Temu panu też nie szczędził trafnych detali :-) Fiołki rosną mu z kapelusza i ma pstro w (na) głowie. Ilustracje oczywiście z pierwszej części przygód Alicji. Peake ma wyraźne zacięcie do świetnych portretów ludzi. Kot z Cheshire nie bardzo mi przypadł do gustu.
A teraz coś z drugiej części przygód. Może najpierw sama główna bohaterka:


Przedziera się do drugiego wnętrza, jak widać. I kogóż tam spotkała?

Czerwona Królowa, proszę państwa. Wystarczy spojrzeć - nic dodać, nic ująć. A teraz dla kontrastu jej antagonistka, Biała Królowa:


Bardziej dobrotliwa, czyż nie? Jestem pod ogromnym wrażeniem ilustracji Peake'a.

poniedziałek, 7 marca 2011

(Ad)notowana Alicja w półświatku metra

W tytule podwójny żart słowny, nawiązujący do wielu znaczeń zwrotu angielskiego "underground" - pod ziemią, metro lub światek przestępczy. Manuskrypt "Alicji" powstał w 1864r. a pierwsze metro  otwarto w  1845r. w Brooklynie, ale londyńskie linie otwarto dokładnie rok po powstaniu "Alicji", w 1865r.  A dlaczego "adnotowana"? Może zacznę od początku.
W poprzednim tygodniu zakupiłam sobie dwie książki alicjowe. Pierwsza prezentuje się następująco:

 Alice Adventures under Ground,
Oneworld Classics Ltd., 2010,
ISBN 978-1-84749-095-7  

W oryginale wygląda o niebo lepiej, skan nie oddaje złoceń liter oraz pięknej czerwieni (ach ach!) okładki. Książka jest o tyle ciekawa, że jest to reprint publikacji z 1886r. wydanego przez Macmillan faksymile rękopisu "Alicji" Lewisa Carrolla z 1864r. (który później rozwinął on w "Alice's Adventures in Wonderland", opublikowany po raz pierwszy w 1865r.).W pierwszej wersji opowieści nie ma  m. in. postaci Kapelusznika oraz sceny z księżną i dzieckiem. Strona śródtytułowa wyglądała tak:


Widzimy dookoła tytułu piękną floraturę. 

A początek tekstu przedstawia się jak niżej:
 
Strona tytułowa informuje nas, iż rysunki (w liczbie 37) wykonał sam autor.
Z ciekawostek jeszcze:  wierszyk o ojcu Williamie recytowany przez Alicję na prośbę Pana Gąsienicy oraz towarzyszący mu rysunek:


Jak widać mamy tutaj poziomy układ stron. Piękne wydanie i aż wzruszenie ściska za gardło, że można zobaczyć kopię rękopisu i odręczne pismo Lewisa Carrolla. A oto jak prezentowała się w rękopisie ogoniasta opowieść:
Czyż nie cudnie zgrabny ogonek? Carroll dla uzyskania pięknej pętelki na końcu odwrócił tekst do góry nogami.


A teraz wyjaśnijmy sekret adnotacji. Na początek obrazek:

  Lewis Carroll, Martin Gardner,
The Annotated Alice. The Definitive Edition. Alice’s Adventures in Wonderland and Through the Looking-Glass,
Penguin Books, 2001,
ilustracje: John Tenniel,
978-0-140-28929-9

Tom zawiera tekst obu części przygód Alicji, z zamieszczonymi obok, na szerokich marginesach, adnotacjami autorstwa Martina Gardnera. Adnotacje owe to uwagi odnośnie pochodzenia zwrotów, nawiązania do opisanych pod różnymi postaciami bajkowymi prawdziwych osób oraz ciekawostki dotyczące innych okoliczności powstania tekstu. Wygląda to mniej więcej tak: 



Ogon, jak widzimy, taki sobie, ale przynajmniej pięcioskrętny. Widoczne są po obu stronach adnotacje. Jest tam m. in. ciekawa uwaga, że ta opowieść jest przykładem wiersza symbolicznego, gdzie forma jest podobna do treści. Wymieniono licznych pisarzy, którzy tworzyli w tym duchu. Dodatkowo znajdujemy coś zaskakującego: otóż w 1989r. dwóch nowojorskich studentów odkryło, iż wiersz ogonowy Carrolla ma budowę zwaną przez Anglików "tail rhyme", gdzie jeden z wersów jest długi, a kolejny krótki. Gdyby przedstawić to graficznie otrzymalibyśmy prawie kształt myszy:
Warto na koniec zaznaczyć, że książka jest ostatecznym rezultatem badań i dociekań Martina Gardnera, które zawarł najpierw w "Annotated Alice", a następnie w "More Annotated Alice". Obecne wydanie łączy obie powyższe i zostało nazwane w podtytule "The Definitive Edition".

piątek, 4 marca 2011

Kapelusznik w oparach rtęci

Dziś mała wzmianka na temat Kapelusznika. Carroll wymyślił tę postać odnosząc się do angielskiego idiomu "mad as a hatter" czyli "szalony jak kapelusznik". Jak podaje Wikipedia "kapelusznicy podobno naprawdę miewali stany psychotyczne i tzw. "drgawki kapelusznicze" ze względu na opary rtęci, którą się posługiwali przy wyrobie filcu". Ciekawe...

Najbardziej inspirujący mnie wizerunek Kapelusznika wygląda tak:

Czyż nie przemawia do wyobraźni? Pracę tę, autorstwa Anety Popławskiej, znalazłam w egzemplarzu książki wydanym przez Świat Książki:
Świat Książki, Warszawa 2010,
wolny przekład z języka angielskiego: Maria Morawska,
wiersze przełożył: Antoni Lange,
opracowanie Maria Wierchanowska na podstawie wydania Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1938,
ilustracje: John Tenniel,
ISBN 978-83-247-1902-0.

Na końcu książki znajduje się dodatek, opisany następująco:
"Prace studentów Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie przygotowane w Katedrze Książki i Ilustracji, w Pracowni Ilustracji pod kierunkiem dr hab. Zygmunta Januszewskiego i as. mgr Moniki Hanulak. 
Konkurs zorganizowany przez Forum Film Poland, dystrybutora filmu "Alicja w Krainie Czarów" w reżyserii Tima Burtona."

A potem załączono 8 prac, w tym powyższą kapelusznikową. Nie wiem jak wam, ale mnie kojarzy się z kadrowanymi z góry stolikami kawiarnianymi w filmie "Kawa i papierosy" w reżyserii Jima Jarmuscha.

Z pozdrowieniami dla szalenie tajemniczego Kapelusznika, który towarzyszy mi w podróży po meandrach literatury :-)

wtorek, 1 marca 2011

Supełki na ogonie czyli o sztuce przekładu, składu i ładu

Dawno nie pisałam, wiem. Mnie samej robiło się już słabo, jak zaglądałam na tegoż bloga i wciąż widziałam tylko ta czerwoniastą biografię. Nie próżnowałam jednak w tym czasie. W ciągu ostatnich dni odwaliłam kawał porządnej, nikomu niepotrzebnej, roboty. Jej rezultaty pozwolę sobie zaprezentować poniżej.

Wzięłam pod lupę rozdział 3 książki, ze szczególnym uwzględnieniem opowieści myszy, zapisanej w formie ogona. W tekście znajduje się kilka pułapek lingwistycznych. Ponadto niezwykle istotny jest tu układ tekstu czyli edycja. Nawiasem mówiąc - czyż Lewis Carroll nie był jednym z prekursorów liberatury?
Ale do rzeczy.

Oryginalny tekst Lewisa Carrolla brzmi następująco (w środku, w odpowiednim miejscu zamieściłam ogoniastą opowieść z wydania Wordsworth Editions, Wordsworth Classics, ISBN: 978-1-85326-118-3):

«Chapter three
A Caucus-Race and a Long Tale

(…)
„You promised to tell me your history, you know,” said Alice, „and why it is you hate – C and D ,”, she added in a whisper, half afraid that it would be offended again.
“Mine is a long and a sad tale!”, said the Mouse, turning to Alice and sighing.
“It is a long tail, certainly,”, said Alice, looking down with wonder at the Mouse tail; ‘but why do you call it sad?” And she kept on puzzling about it while the Mouse was speaking, so that her idea of the tale was something like this -
(...) “I beg your pardon,” said Alice very humbly, “you had got to the fifth bend, I think?”
“I had not!” cried the Mouse, angrily.
“A knot!” said Alice, always ready to make herself useful, and looking anxiously about her. “Oh, do let me help to undo it!”»
(podkreślenia moje)

Mamy tutaj homonimy brzmieniowe, takie jak: "tale" (opowieść) i "tail" (ogon) oraz gierki słowne: "you had got" (łącznie cały związek frazeologiczny tworzy "had got to" czyli "doszłaś, dotarłaś"), "I had not" (właśnie, że nie) oraz "A knot" (czyli "węzeł, supeł"). Nie od rzeczy będzie zaznaczyć, że zaraz po ogoniastej opowieści Alicja strofowana przez Mysz, że nie uważała, przeprasza i stwierdza, że Mysz była przy piątym zakręcie. I faktycznie, gdy przyjrzymy się ogonowi, widzimy, że ma 5 zakrętów.

Nawiasem mówiąc: sama ogoniasta opowieść to rymowany tekst, który wymagałby osobnej analizy. O tej może innym razem.

A teraz nastąpi wnikliwa analiza, jak sobie poradzili z tym fragmentem polscy tłumacze. W ramach ciekawostki dodam tylko, że mamy 8 tłumaczy i 9 wersji tekstu:


Robert Stiller
(Wydawnictwo „Alfa”, Warszawa 1990, il. Dušan Kállay):
«Rozdział III
Kumoterski wyścig i ogoniasta opowieść

 (...) „Słuchaj, obiecałaś mi opowiedzieć swoja historię – upomniała się Alicja – i dlaczego tak nienawidzisz... K i P...” dokończyła szeptem, na wpół obawiając się, że znów ją urazi.
„Był to przypadek, proszę ja kogo, no... długi i smutny!” westchnęła Mysz zwracając się do Alicji.
Jak ogon?” przesłyszała się Alicja i zdziwiona spojrzała na ogon Myszy. „Ze długi, to prawda, ale dlaczego nazywasz go smutnym?” I dalej zastanawiała się nad tym, kiedy Mysz zaczęła już mówić, tak że opowieść jej wyobraziła sobie mniej więcej w ten oto sposób:
(...) „Bardzo przepraszam – rzekła ze skruchą Alicja. – To był, zdaje się, piąty zakręt?”
Niezupełnie!” krzyknęła na nią ostro Mysz, bardzo zagniewana.
Nie? supeł, nie zakręt?” speszyła się Alicja, już gotowa jej pomóc, rozglądając się niespokojnie. „Gdzie on jest? Pomogę Ci go rozplatać!”»
(podkreślenia moje)

Jak widzimy, tłumacz próbował oddać grę słów zarówno w kwestii ogona, jak i supła. Ogon nie jest edycyjnie powalający, nieco koślawy i kanciasty, no i ma 6 zakrętów zamiast pięciu! 

♠      ♣      ♥       ♦

Antoni Marianowicz
(Nasza Księgarnia 1955, il. Olga Siemaszko)

«Rozdział III
Wyścigi ptasie i opowieść Myszy

 (...) - Obiecałaś, że opowiesz mi swoja historię – rzekła Alicja. – Dlaczego nie znosisz „k” i „p – dodała półszeptem, nie chcąc raz jeszcze obrazić Myszy.
- Dobrze, obiecałam. A jeśli...
A jeśli zbyt wzruszę tą baśnią ja kogo,
Tak długą i krętą, i brzmiącą złowrogo?
- rzekła Mysz wierszem wątpliwej jakości, odwracając się ku Alicji i wzdychając.
- Tą baśnią jak ogon tak długą i krętą, i brzmiącą złowrogo – powtórzyła bezmyślnie Alicja spoglądając z podziwem na rzeczywiście bardzo długi i kręty ogon Myszy. „Ale dlaczego ma brzmieć złowrogo?” – zastanawiała się nad tym dalej w czasie opowieści Myszy, tak że jej historia przybrała dla Alicja jakby kształt mysiego ogona:
(...) - Przepraszam panią najmocniej – odpowiedziała pokornie Alicja. – Zdaje się, że była pani przy czwartym zakręcie?”
- Nie wiem, o co ci idzie, mów zwięźle – rzekła Mysz z wyraźną irytacją.
- O jakim węźle mam mówić? – zapytała Alicja. – Jeśli ma pani jakiś węzeł, to mogę zaraz pomóc w rozplątywaniu go...»
(podkreślenia moje) 

Mamy tutaj niedokładne homonimy (jeśli w ogóle można użyć takiego wyrażenia) w obu przypadkach, ponadto opowieść w ogóle nie ma kształtu ogona i jeszcze, do kompletu, mowa jest o czwartym zakręcie!

♠    
A teraz niespodzianka: druga wersja tekstu tego samego tłumacza, kilkadziesiąt lat później, wydana przez to samo wydawnictwo:

Antoni Marianowicz
(Nasza Księgarnia 1977, 1993, 1990, 2000, 2006, 2010; Nasza Księgarnia, MUZA SA 1996)

«Rozdział III
Wyścigi ptasie i opowieść Myszy

 (...) - Obiecałaś, że opowiesz mi swoja historię – rzekła Alicja. – Dlaczego nie znosisz „k” i „p – dodała półszeptem, nie chcąc raz jeszcze obrazić Myszy.
- Dobrze, obiecałam. Zobaczysz sama, jak bardzo ten problem jest zaogniony...
- Za o... - powtórzyła bezmyślnie Alicja, nie bardzo rozumiejąc, o co chodzi. – Za o..., ale za co?... za ogony! – przypomniała sobie, gdy popatrzyła na długi i kręty ogon Myszy.
W ten sposób jej historia przybrała dla Alicji jakby kształt mysiego ogona:

(...) - Przepraszam panią najmocniej – odpowiedziała pokornie Alicja. – Zdaje się, że była pani przy czwartym zakręcie?”
- Nie wiem, o co ci idzie, mów zwięźle – rzekła Mysz z wyraźną irytacją.
- O jakim węźle mam mówić? – zapytała Alicja. – Jeśli ma pani jakiś węzeł, to mogę zaraz pomóc w rozplątywaniu go...»
(podkreślenia moje)  
 
 Mamy zmianę w kwestii ogonów. Wciąż cztery zakręty (nie wiem dalej dlaczego), natomiast na stronie ogon nie przypomina ogona (jak widać na powyższych czterech przykładach), o zakrętach nie wspominając. Najbardziej zdegustowała mnie ostatnia strona, gdzie ogon jest obcięty i dalsza jego część znajduje się na kolejnej stronie. Nieładnie.

♠      ♣      ♥       ♦
Maciej Słomczyński
(Wydawnictwo Jasieńczyk 1994; Wydawnictwo Dolnośląskie 1990; Świat Książki 2004; Wydawnictwo Zielona Sowa ?; 2003, 2008; Hubert, Grupa Wydawnicza Bertelsmann Media 2001)

«Rozdział III
Wyścig Kumotrów i ogonopowieść

 (...) - Obiecałaś, że opowiesz mi o swoim losie – powiedziała Alicja – i o tym, dlaczego nienawidzisz... K i P – dodała szeptem, obawiając się, że urazi ją ponownie.
- O, goni smutny i długi mnie los, smutny i długi jak ta opowieść! – powiedziała Myszka, zwracając się ku Alicji i wzdychając.
- Ogon i smutny, i długi? – powiedziała Alicja spoglądając ze zdumieniem na jej ogon. – Długi tak, ale dlaczego mówisz, że smutny? – I zastanawiała się dalej nad tą zagadką, w czasie gdy Myszka mówiła. A jej ogonopowieść wydała się Alicji mniej więcej taka:
(...) - Przepraszam cię bardzo – odparła Alicja potulnie – zdaje się, że doszłaś do piątego skrętu?
- Zupełnie możliwe – powiedziała Myszka bez przekonania, nie zrozumiawszy.
- Supeł, niemożliwe! – zawołała Alicja, zawsze gotowa do usług i spoglądająca na nią niepewnie. – Och, pozwól mi go rozplatać!»
(podkreślenia moje) 
Kwestia ogona i supła - jak widać. Zachwycił mnie pomysł z ogonopowieścią. Bardzo twórczy i nowatorski.
Same ogony - niespecjalne. Czasem sześć zakrętów, czasem trudno powiedzieć ile. Poza tym jakieś takie jakby pogryzione...
♠      ♣      ♥       ♦
Jolanta Kozak
(Czytelnik 2010, Prószyński i S-ka ?)

«Rozdział III
Gonitwa Parlamentarna i żałosny ogon

 (...) - Obiecał mi pan opowiedzieć mi o swoich przejściach – przypomniała mu Alicja.  – I wyjaśnić, czemu nienawidzi pan K i P – dodała szeptem, w strachu, że Mysz znów się obrazi.
- W dramacie życia grywam długie, żałosne ogony! – westchnął Mysz, odwracając się do Alicji.
- To rzeczywiście wyjątkowo długi ogon  – rzekła z podziwem Alicja, obejrzawszy starannie ogon Mysza. – Ale zupełnie nie rozumiem, czemu nazywa go pan żałosnym?
Pytanie to dręczyło ją przez cały czas trwania opowieści Mysza, co w sumie pozostawiło jej takie oto wrażenie:
(...) - Proszę wybaczyć – odparła Alicja, wielce skruszona. – Doszedł pan, zdaje się, do piątego zakrętu, prawda?
- Wszystko plączesz!
- Czyżby supeł? – Alicja, zawsze skora do pomocy, z troską zerknęła na Mysi ogon. – Pozwoli pan, że rozplączę.»


Tutaj brak zabaw słownych (nie miałam nawet co zaznaczyć), ponadto Mysz jest rodzaju męskiego! Pierwszy ogonek bardzo zgrabny! Niestety tylko cztery zakręty (czy osoba odpowiedzialna za edycję nie czyta książki?!). Za to drugi ogon - jakby pogryziony przez mole.


♠      ♣      ♥       ♦
Tomasz Misiak
(Wydawnictwo Edukacyjne RES POLONA Sp. z o.o.)

«Rozdział III
Wyścig z samym sobą i opowieść na godzinę z ogonkiem

 (...) - Obiecałaś opowiedzieć mi swoja historię – powiedziała Alicja. – Wiesz, tę o przyczynach nienawiści do K. i P. – dodała szeptem, obawiając się, że znowu mogłaby ją urazić.
- Moja opowieść jest smutna i bardzo długa – rzekła z westchnieniem Mysz, zwracając się do Alicji. Będę mówiła przez godzinę z ogonkiem!
- Oczywiście, z ogonkiem – podchwyciła Alicja. – Tylko dlaczego miałby o być smutny? – dodała, spoglądając na długi ogonek Myszy. I w czasie, kiedy Mysz rozwijała swoją opowieść, Alicja jęła tak zawzięcie głowić się nad tą niejasna dla niej sprawą, że opowieść Myszy ułożyła się jej mniej więcej tak: 
 (...) - Bardzo przepraszam – rzekła najwyraźniej speszona Alicja. – Ogonek doszedł chyba do piątego skrętu?
- Niezupełnie! – krzyknęła Mysz ostro i ze złością.
- Nie supeł? Nie? – próbowała się upewnić Alicja. – Bo jeśli supeł, to chętnie pomogę ci go rozplątać!”»
(podkreślenia moje) 


Kwestia ogonkowa nie bardzo, za to pomysł z supłem - jak najbardziej! Widok ogonka na kartce też nie powala...
♠      ♣      ♥       ♦

Bogumiła Kaniewska
(Vesper 2010)




«Rozdział trzeci: Wyścig elit i długaśna opowieść

 (...) - Obiecałaś, że opowiesz mi swoją historię – nalegała Alicja. – Wiesz, tę, która mówi, dlaczego nie lubisz tych na Ka ani tych na Pe – dodała szeptem, w obawie, że Mysz znów poczuje się obrażona.
- To będzie długi i smutny agon! – powiedziała Mysz, spoglądając na Alicję i wzdychając.
- Tak, rzeczywiście  DŁUGI – powiedziała Alicja, zerkając w dół, na ogon Myszy. – Ale dlaczego uważasz, że smutny? – Zagadka ta pochłonęła ją na tyle, że nie przestała o niej myśleć, nawet słuchając opowieści, która naprawdę zaczęła jej przypominać ogon:
(...) - Bardzo, ale to bardzo przepraszam – powiedziała ze skruchą Alicja. – Dotarłaś właśnie do piątego zakrzywienia, prawda?
- ABSOLUTNIE nie! – wrzasnęła bardzo już rozzłoszczona Mysz.
- Nie utnie! – potwierdziła Alicja, rozglądając się w popłochu i chcąc pomóc Myszy wobec takiego zagrożenia. – Nie pozwolę niczego uciąć!»
(podkreślenia moje) 


Kwestia ogonkowa zamieniona na "agon", Alicja w ogóle nie wymawia podobnego słowa. Zamiast supła/węzła mamy ucinanie. Nic nie rozumiem. Ogon zgrabniutki, ale te nędzne trzy zakręty...


♠      ♣      ♥       ♦
Krzysztof Dworak
(Buchmann 2010)



«Rozdział trzeci
Gonitwa Za Stanowiskami oraz Rzecz Długa o Smutnym Zakończeniu

 (...) - Przecież obiecałaś mi swoją historię – powiedziała Alicja – i to  że wytłumaczysz mi, dlaczego nienawidzisz... K i P – dodała szeptem, bojąc się znów ją urazić.
- Nie schowam ogona pod siebie, choć długie to i smutne ma zakończenie! – odparła Mysz, odwracając się ku Alicji.
- Rzeczywiście jest długi – zgodziła się dziewczynka, patrząc zdziwiona na jej ogon. – Ale dlaczego mówisz, że smutny?
I zastanawiała się nad tym, podczas gdy Mysz mówiła, więc mysią opowieść wyobraziła sobie mniej więcej tak:
(...)- Wybacz – odparła Alicja pokornie. – Dotarłaś do piątego zwrotu akcji, prawda?
- Mówiłam zwięźle! – krzyknęła Mysz ze złością.
- Węzeł! – powiedziała Alicja rozglądając się wokół, gotowa do działania. – Och, proszę, pozwól mi go rozplatać.»
(podkreślenia moje) 


Tłumacz radzi sobie z ogonem za pomocą związku frazeologicznego wypowiadanego przez Mysz, Alicja o ogonie - ani słowa. Węzeł jak widać powyżej. Ogon niezbyt kształtny, za to sprytnie próbowano to nadrobić za pomocą ilustracji - mysz na poprzedniej stronie, ogon zahacza o stronę następną.


♠      ♣      ♥       ♦
Magdalena Machay
(Wydawnictwo GREG 2010)



«Rozdział III
Wyścig Komitetu i długi ogon

 (...) - Obiecałaś, że opowiesz mi o sobie – powiedziała Alicja. – I o tym, dlaczego nie znosisz... K i P – dodała szeptem, w obawie, że znów mogłaby urazić Mysz.
- Opowieść ma jest smutna i długa jak ogon! – westchnęła Mysz, zwracając się do Alicji.
– Bez wątpienia to bardzo długi ogon - powiedziała Alicja, patrząc w zadumie na ogon Myszy. – Ale dlaczego mówisz, że jest smutny?
Zastanawiała się dalej nad tym, podczas gdy Mysz opowiadała, a jej historia rysowała się mniej-więcej w ten sposób:
(...) - Ależ bardzo przepraszam – odparła pokornie dziewczynka. – Dotarła pani do piątego zakrętu, nieprawdaż?
- Ależ się plączesz! – wrzasnęła rozzłoszczona Mysz.
- Co się plącze? – zawołała Alicja, zawsze chętna do pomocy. – Och, proszę, proszę mi pozwolić rozsupłać!»
Tutaj w kwestii ogonkowej zwykłe porównanie (opowieść jak ogon), zamiast supła tłumaczka plącze się w zeznaniach. Zamiast ogonka-opowieści mamy schody, o trzech ostrych jak brzytwa zakrętach.

♠      ♣      ♥       ♦
Maria Morawska
(Wydawnictwo Resovia 1990, Siedmioróg 2009, Świat Książki 2010, Beskidzka Oficyna Wydawnicza ?)


«Wyścigi

 (...) - Obiecałaś mi opowiedzieć swoją historię – upomniała się Alicja – i wytłumaczyć, dlaczego nie lubisz k... i p... – dodała cichuteńko, lękając się bardzo, aby Mysz znowu się nie obraziła.
- Och, w życiu moim nieszczęście następowało po nieszczęściu – rzekła Mysz do Alicji. – Wlokły się one za mną jak nieskończony ogon zmor – mówi mysz do Alicji z głębokim westchnieniem.
- Nieskończony ogon? – dziwi się Alicja, która słuchała nieuważnie – przecież masz koniec ogona, lecz zmory skądże się w nim wzięły? – W tej chwili dopiero spostrzegła , że mówi bez związku. Zawstydziła się bardzo, stropiła, przestała zupełnie uważać. Z tego, co opowiadała mysz, coś niecoś tylko wpadło jej do ucha. Wyobraźnia dziewczynki poczęła pracować i oto jak przedstawiła sobie opowiadanie myszy:
 (...) - Przepraszam bardzo – tłumaczy się dziewczynka z pokorą – wiem dobrze, żeś doszła już do piątego skrętu, chyba się nie mylę…
- Nie doszłam - woła gniewnie mysz.
- Splątałaś? – przestraszyła się Alicja.  – Jeśli tak, pomogę ci go rozplątać – proponuje dziewczynka, zawsze chętna do okazania pomocy potrzebującym jej.»


Tutaj mamy o tyle ciekawą sytuację, że Maria Morawska nie tłumaczyła "Alicji..." tylko dokonała jej adaptacji. W książce napisano: "Przekład wolny z angielskiego Maria Morawska, wiersze przełożył A. Lange, na podstawie wydania z 1937 r." Jest to drugie tłumaczenie (a w zasadzie: adaptacja) "Alicji..." na jęz. polski, po zaginionym tłumaczeniu Adeli S.
Nie dziwi więc brak gierek słownych, tylko dosłowne czasem przeniesienie. Dziwna jest za to wstawka przed wierszem (nie umieściłam jej tutaj, bo jest długa) gdzie Alicja jakby opowiada wygląd ogonowej opowieści i jej treść. Wygląda na to, że prawdopodobnie nie myślano o zamieszczeniu wiersza. Co do kształtu ogonków - przypadł mi do gustu drugi z prezentowanych powyżej. 


Oczywiście wiadomo nie od dziś, że sztuka tłumaczenia to jest prawdziwa sztuka. Może nawet trudniejsza niż stworzenie dzieła samemu. 
A teraz odwrócę kota (a raczej mysz) ogonem i napiszę, że mam zamiar stanąć w ogonku po inne wydania "Alicji...", zawiązując sobie supeł na ogonku, by nie zapomnieć, po co tam stoję. Mam nadzieję, że nikt mi nie da po ogonie, nie będę się też wlekła w ogonie kupujących a jak już dostanę inne wydania "Alicji..." (o ile ich diabeł nie nakryje ogonem) w moje paskudne, zachłanne ręce to uczepię się jak rzep psiego ogona i będę klaskać uszami i merdać ogonkiem :-)