Dzisiaj pochylimy się nad fragmentem z rozdziału VII. Akcja dzieje się
podczas szalonej herbatki (lub zwariowanego podwieczorku, jak kto woli), która,
nawiasem mówiąc, jako tekst literacki zawiera w sobie mnóstwo ukrytych znaczeń
i wieloznaczności. W zasadzie prawie co drugie zdanie w niej można byłoby
analizować. Nas interesuje teraz opowieść Kapelusznika, jak to na koncercie
wydanym przez Królową Kier miał zaśpiewać pewną piosenkę. Właśnie ową piosenką dziś się zajmiemy. Tekst oryginalny wspomnianego fragmentu poniżej:
We quarrelled last March — just before he went mad, you know —’ (pointing with his tea spoon at the March Hare,)
‘— it was at the great concert given by the Queen of Hearts, and I had to sing
“Twinkle, twinkle, little bat!
How I wonder what you’re at!”
How I wonder what you’re at!”
‘I’ve heard something like it,’ said Alice.
‘It goes on, you know,’ the Hatter continued, ‘in this way:—
“Up above the world you fly,
Like a tea-tray in the sky.
Twinkle, twinkle —”
Like a tea-tray in the sky.
Twinkle, twinkle —”
Here the Dormouse shook itself, and began singing in its sleep ‘Twinkle,
twinkle, twinkle, twinkle —’ and went on so long that they had to pinch it to
make it stop.
Tekst piosenki śpiewanej przez Kapelusznika jest parodią pierwszej zwrotki znanego
wszystkim dzieciom w czasach wiktoriańskich wiersza Jane Taylor:
Jane Taylor The
Star
Twinkle, twinkle, little star,
How I wonder what you are!
Up above the world so high,
Like a diamond in the sky.
When the
blazing sun is gone,
When he
nothing shines upon,
Then you
show your little light,
Twinkle,
twinkle, all the night.
Then the
traveller in the dark
Thanks you
for your tiny spark:
He could
not see which way to go,
If you did
not twinkle so.
In the dark
blue sky you keep,
And often
through my curtains peep,
For you
never shut your eye
Till the
sun is in the sky.
As your
bright and tiny spark
Lights the
traveller in the dark,
Though, I
know not what you are,
Twinkle,
twinkle, little star.
Znalazłam niedawno niespodziewanie w taniej księgarni
książkę dla dzieci „Migaj, migaj, gwiazdko mała”:
Migaj, migaj, gwiazdko mała
Wydawnictwo DEBIT, Bielsko-Biała, br
tłumaczenie: Patrycja Zarawska
ilustracje: Tina Macnaughton
ISBN 978-83-7167-495-2
Tom zawiera tekst oryginalnego wiersza (po angielsku) oraz
polskie tłumaczenie, momentami niezgodne z oryginalnym zamysłem, za to podkreślające
kwestię spania. Przedstawia się jak niżej:
Migaj, migaj,
gwiazdko, mi,
Prowadź mnie przez
piękne sny.
Hen, wysoko, gdy
świat śpi,
Jak diamencik
gwiezdny lśnisz.
Jasne słonko zaszło już,
Sen się skrada, jest tuż, tuż.
Migaj, gwiazdko, całą noc,
Pokaż swą iskrzącą moc.
Szedł wędrowiec, zapadł zmierzch,
Błyśnij, gwiazdko, sama wiesz,
Drogę wskaże mu twój blask,
Wśród tysiąca innych gwiazd.
Niczym najcenniejszy dar,
Prze firanki rzucasz czar.
I nie zgaśnie oczko twe,
Nim nie zbudzi słonko się.
Ty oświetlasz ścieżkę mą,
Pokazujesz drogę snom.
Dzisiaj, gwiazdko, migaj mi,
Niech przybędą dobre sny.
Niewątpliwym atutem książeczki są świecące i migające
gwiazdki, które uaktywniają się po naciśnięciu punktu na okładce. Miganiu
towarzyszy także muzyka do wiersza i jest to znana nam melodia „Wyszły w pole
kurki trzy”.
I wracam do tekstu Carrolla czyli „Alicji w Krainie Czarów”.
Dlaczego Carroll sparodiował wiersz w taki właśnie sposób? Martin Gardiner w
„The Annotated Alice” pisze, że tekst wiersza w interpretacji Kapelusznika zawiera
coś, co komicy nazywają „inside joke” (żart wewnętrzny). Otóż przyjaciel
Carrolla, dystyngowany profesor matematyki w Oksfordzie - Bartholomew Price -
nazywany był przez studentów „The Bat” (Nietoperz). Jego wykłady były
prowadzone w ten sposób, że bez wątpienia szybowały i górowały nad głowami
słuchaczy.
Ponadto parodia Carrolla ma w sobie jakiś ślad wydarzenia
opowiedzianego przez Helmuta Gernsheima w książce „Lewis Carroll: Photographer”:
w Christ Church stateczny zazwyczaj pan wypoczywał w towarzystwie małych gości
w swoich wielkich apartamentach, które były istnym rajem dla dzieci, ponieważ
znajdowała się tam wspaniała kolekcja lalek i zabawek, krzywe lustro, nakręcany
niedźwiedź i latający nietoperz, skonstruowany przez samego akademika. Pewnego
gorącego letniego popołudnia nietoperz, po kilkakrotnym okrążeniu pokoju,
niespodziewanie wyleciał przez okno i wylądował na tacy z herbatą, niesioną
przez służącego college’u, który przechodził przez Tom Quad. Ten, wystraszony
dziwnym widokiem, upuścił tacę z wielkim brzękiem.
A jak z wątkiem nietoperza (zamiast gwiazdki), szybowania i
tacy do herbaty uporali się polscy tłumacze? Rezultaty (w kolejności
chronologicznej publikacji tłumaczenia) poniżej:
Maria Morawska,
wiersze przełożył A. Lange:
Było to w dniu
ostatnim Marca, on miał atak wściekłości – dodał, pokazując łyżeczką na zająca
Marca – byliśmy na wielkim koncercie, urządzonym przez królowę Kierów. Ja wtedy
śpiewałem:
„Oczy mruż, oczy mruż, nietoperzu
mały,
Jakiż dziw, jakiż dziw, że tak
duchem śmiały!”
- Znasz może tę pieśń?
- Słyszałem coś w tym
rodzaju – powiedziała Alicja.
- A kończy się... –
kapelusznik śpiewał dalej, kończąc wysoką nutą:
„Wznosisz lot, wznosisz lot w
górę ponad światy,
Niby lekka para z imbryka herbaty”
Suseł w tej chwili
drgnął i zaczął nucić przez sen:
„Oczy mruż, oczy mruż,
mruż, mruż, mruż”...
Nucił, nucił, aż
znudził i zmęczył słuchających.
↓
Pamiętając, że nie jest to tłumaczenie sensu stricto, tylko
spolszczenie, musimy przyznać, że w miarę dobrze oddano zamiar autora. Na pewno
niezrozumiałą zmianą jest imbryk zamiast tacy oraz słowa Kapelusznika, że
piosenka kończy się (zamiast: brzmi dalej) – nie ma w oryginale ani słowa o jej
końcu.
♥ ♣
♦
♠
Antoni Marianowicz
- W zeszłym roku
pokłóciłem się z Czasem na koncercie urządzonym przez Królową Kier. Na krótko
przed tym, zanim on zwariował. – Tu wskazał łyżeczką od herbaty na Szaraka Bez
Piątej Klepki. – Miałem wtedy recytować wierszyk:
Jasne słoniątko późno dziś
wstało,
Zagrać na trąbie czasu nie miało.
- Znasz to może?
- Zdaje się, że
słyszałam kiedyś coś podobnego.
- Pamiętasz zatem, jak
to idzie dalej?
Więc się zbierają zewsząd
gromadnie,
Za chwilę pewnie zatrąbi ładnie.
Ożywi wszystkie niedźwiedzie w
lesie,
Znużone główki susłów podniesie.
Więc chociaż w domu pęka ci
głowa,
Jakże jest piękna ta pieśń
słoniowa.
W tym momencie Suseł
ocknął się nagle i zaczął śpiewać przez sen:
- Niowasło, niowasło,
niowasło, niowasło... – tak długo, dopóki szczypaniem nie zmuszono go do
umilknięcia.
↓
Tutaj mamy przykład na to, jak czasem tłumacze rozwiązują
dylemat: tłumaczenie wierne oryginałowi czy bliskie zamysłowi autora w kwestii
odbioru przez czytelników. Tłumacz zastąpił oryginalny tekst parodią piosenki
znaną większości polskich dzieci drugiej połowy XX wieku czyli
„Słoneczko nasze” zaczynającą się od słów: Słoneczko
późno dzisiaj wstało. Jednak nawet dla znawców tej piosenki niezrozumiały
pozostanie zapewne fakt, iż autor przekładu zmienił słowa Kapelusznika „miałem
śpiewać” na „Miałem (...) recytować”, tym bardziej że dalej tłumacz umieścił
słowa polskiej piosenki! Nie wiadomo też, dlaczego dalsza część tejże
jest tak długa, skoro u Carrolla następują znów tylko 2 linijki tekstu.
Wreszcie nie wiadomo, dlaczego zastosował zabieg z odwróceniem sylab w
śpiewanym przez Susła tekście, skoro u
Carrolla powtarza on po prostu przez sen ostatnie usłyszane słowo.
♥ ♣
♦
♠
Maciej Słomczyński
Pokłóciliśmy się zeszłego
marca... tuż przedtem, nim on
oszalał, wiesz... – (wskazując Marcowego Zająca łyżeczką od herbaty) - ...
stało się to podczas wielkiego koncertu wydanego przez Królową Kier, gdy miałem
zaśpiewać:
Trzepotanie nietoperza!
Ciekawe, do czego zmierza!
- Znasz może tę
piosenkę?
- Słyszałam coś
podobnego – powiedziała Alicja.
- Dalej, jak wiesz,
brzmi to – ciągnął Kapelusznik – tak:
Mknie po niebie ponad światem
Jak taca, niosąc herbatę.
Trzepotanie...
Na to Suseł wzdrygnął
się i zaczął śpiewać przez sen: - Trzepotanie, trzepotanie... – i ciągnął to
tak długo, że musieli uszczypnąć go, żeby przestał.
↓
Jak to zwykle u tego tłumacza, tekst stara się oddać wiernie
zamiar autora. Jest zatem nietoperz, trzepotanie oraz taca od herbaty. Jedyny
minus to brak powtórzenia czasownika „twinkle” (migotać, iskrzyć się), które
występuje w oryginale.
♥ ♣
♦
♠
Robert Stiller
Pokłóciliśmy się z
nim... w marcu... tuż przedtem, zanim on – (tu łyżeczką wskazał Marcowego
Zająca) – oszalał, Królowa Kier wydała wielki koncert i ja miałem śpiewać:
Migu, migu mały gacku!
Aż mi dziw, że tak po chwacku –
Znasz tę piosenkę?”
„Chyba coś takiego
słyszałam,” rzekła Alicja.
„Dalej to idzie –
podjął Kapelusznik – o tak:
Latasz sobie ponad światy
Niczym taca do herbaty.
Migu, migu...”
Na to Suseł się
wzdrygnął i zaczął śpiewać przez sen: „Migu, migu, migu, migu, migu -” i
ciągnął to tak długo, aż musieli go uszczypnąć, żeby przestał.
↓
Mamy zatem nietoperza – jako gacka, pomysłowe, bo łatwiej
można znaleźć rym – oraz migotanie i tacę do herbaty.
♥ ♣
♦
♠
Jolanta Kozak
Pokłóciliśmy się swego
czasu o szarej godzinie. On – Bezdenny Kapelusznik wskazał łyżeczką
Postrzelonego Zajączka – jeszcze wtedy nie był taki postrzelony. Do kłótni
doszło na galowym koncercie zorganizowanym przez Królową Kier, gdzie miałem
śpiewać:
Mrugaj, mrugaj, gwiazdko złota!
Dobrze wiem, coś za niecnota!
Znasz może tę
piosenkę?
- Coś mi się obiło o
uszy – bąknęła Alicja.
- Dalszy ciąg, proszę
ja ciebie, brzmi tak:
Latasz sobie ponad światem,
Jak imbryczek na herbatę!
Mrugaj, mrugaj...
Na to Leniwiec
otrząsnął się i nie przerywając snu zaczął podśpiewywać:
- Mrugaj, mrugaj,
mrugaj, mrugaj...
Powtarzał to do
znudzenia, aż musieli go uszczypnąć, żeby przestał.
↓
Tutaj wybory tłumaczki pozostają dla mnie całkowicie
niezrozumiałe. Dlaczego umieściła w wierszu gwiazdkę? W ten sposób przecież
zlikwidowała cały komiczny charakter wiersza, który był swoistą karykaturą. U
niej stał się oryginałem, do którego odwoływał się Carroll. Ponadto znalazł się
tu też równie niezrozumiały imbryczek do herbaty... I mruganie.
♥ ♣
♦
♠
Tomasz Misiak
Pokłóciliśmy się z
panem Czasem jakiś czas temu. To było podczas wielkiego koncertu
zorganizowanego przez Królową Kier. Śpiewałem wówczas:
Siedzi sobie nietoperzyk pod
miedzą,
A myśliwi wcale o tym nie
wiedzą...
- Znasz tę piosenkę,
prawda?
- Słyszałam już coś w
tym rodzaju – rzekła Alicja.
- Dalej jest mniej
więcej tak – Kapelusznik znów zaczął podśpiewywać:
Wypuścili psy w powietrze,
Lecz nietoperz znać ich nie chce,
Niestety!
O rety!
W tym momencie Suseł
otrząsnął się i nie otwierając oczu, zaczął zawodzić: „Niestety! O rety!
Niestety! O rety!”, aż obydwaj sąsiedzi musieli go uszczypnąć, by przestał.
↓
Mamy tutaj nietoperza i jednocześnie nawiązanie do wierszyka
„Siedzi sobie zając pod miedzą”, co jest o tyle ciekawe, że dylemat, o którym
wspomniałam przy A. Marianowiczu, tutaj tłumacz chciał rozwiązać ujmując oba
elementy: zamysł autora i wierność oryginalnemu tekstowi. Tekst piosenki
ludowej, a dokładnie jego pierwsza zwrotka, jest następujący:
Siedzi sobie zając pod miedzą, pod miedzą,
a myśliwi o nim nie wiedzą, nie wiedzą.
Po kniei się rozbiegali,
aby szaraka schwytali
fortelem, fortelem.
Siedzi sobie zając pod miedzą, pod miedzą,
a myśliwi o nim nie wiedzą, nie wiedzą.
Po kniei się rozbiegali,
aby szaraka schwytali
fortelem, fortelem.
Zabieg ten jest nie do końca udany, ponieważ, o ile
się orientuję, nie każdy zna tekst tej ludowej piosenki (pisząca te słowa
nie znała go wcześniej). Ponadto oprócz wspomnianego nietoperza nie udało się
ocalić ani tacy na herbatę, ani migotania czy jakiegoś odnośnika do lotu
nietoperza, który tutaj siedzi!
♥ ♣
♦
♠
Magdalena Machay
Pokłóciliśmy się w
zeszłym marcu, niedługo przed tym, jak on oszalał, rozumiesz... – wskazał
łyżeczką do herbaty Marcowego Zająca. – Było to podczas wielkiego koncertu
wydanego przez Królową Kier, a ja musiałem śpiewać.
Śmigaj, śmigaj, nietoperzu,
Co tam knujesz, dziwny zwierzu?
- Może znasz tę
piosenkę? – zapytał.
- Słyszałam coś
podobnego – odpowiedziała Alicja.
- Dalej idzie to tak:
W górze ponad światem latasz
Jak niebieska na tacy herbata
Śmigaj, śmigaj...
Suseł otrząsnął się i
zaczął śpiewać przez sen:
- Śmigaj, śmigaj, śmigaj,
śmigaj... – i nucił tak długo, aż musieli go uszczypnąć, żeby przestał.
↓
Jest nietoperz, taca (a na niej herbata) oraz bardzo
pomysłowe słowo „śmigaj” czyli (ś)migaj, które świetnie oddaje dwuznaczność:
oryginale miganie gwiazdki oraz lot nietoperza.
♥ ♣
♦
♠
Bogumiła Kaniewska
Pokłóciłem się z nim w
marcu, tuż przed tym, jak ON oszalał, wiesz... – Wskazał łyżeczką od herbaty na
Marcowego Zająca. - ...to było podczas wielkiego koncertu u Królowej Kier.
Miałem wtedy zaśpiewać tę piosenkę:
Nietoperzu, lećże, leć,
Dokąd, to nie moja rzecz!
- Znasz ją może?
- Słyszałam kiedyś
podobną – powiedziała Alicja.
- Ma więcej zwrotek –
ciągnął Kapelusznik – idą tak:
Lećże, leć nad skraje świata,
Tak jak filiżanka wzlata.
Nietoperzu, lećże...
W tym momencie Suseł
drgnął i zaczął nucić przez sen: „Nietoperzu, lećże, leć nietoperzu, lećże, leć
nietoperzu...”, a śpiewał tak długo, że w końcu musieli go uszczypnąć, żeby
wreszcie przestał.
↓
Tym razem mamy także nietoperza, lot (jednoznaczny, bez
odwołań do gwiazdki). Zniknęła za to taca do herbaty, nie ma nawet imbryka do
herbaty a została tylko filiżanka, która – nota bene – może być też z kawą albo
nawet pusta.
♥ ♣
♦
♠
Krzysztof Dworak
Pokłóciliśmy się
zeszłego marca, tuż zanim on oszalał (tu wskazał łyżeczką na Marcowego
Zająca)... Było to podczas wielkiego koncertu zorganizowanego przez Królową
Kier, na którym musiałem zaśpiewać:
Migocz, migocz, nietoperzu mały!
Jaki plan masz wspaniały?
- Znasz może tę
piosenkę?
- Słyszałam coś
podobnego – odparła Alicja.
- Dalszy ciąg –
kontynuował Kapelusznik – jest taki:
Ponad światem latasz sobie
Jak na niebie od herbaty spodek.
Migocz, migocz...
W tym momencie Suseł
się wzdrygnął i zaczął śpiewać we śnie: „Migocz, migocz, migocz, migocz...”;
musieli go uszczypnąć, żeby przestał.
↓
Tekst na pierwszy rzut oka bardzo wierny oryginałowi w
warstwie treści. Nietoperz, migotanie a potem... spodek od herbaty! Nie wiadomo
skąd! Co to jest spodek od herbaty? Nigdy nie słyszałam. Wiem, że niektórzy
piją herbatę w miseczkach, czarkach, ale spodek?!
♥ ♣
♦
♠
Elżbieta Tabakowska
Pokłóciliśmy się w
zeszłym roku w marcu, jeszcze zanim ten tutaj zaczął wariować (tu machnął
łyżeczką w stronę Zająca) podczas wspaniałego koncertu zorganizowanego przez
Królową Kier, kiedy musiałem śpiewać:
Mrugaj, mrugaj, gacku mój!
Chcesz coś zbroić? No to brój!
Znasz może tę
piosenkę?
- Kiedyś coś takiego
słyszałam – powiedziała Alicja.
- Dalej – ciągnął
Kapelusznik – to idzie tak:
Jak taca z herbatą wzleć,
Wysoko na niebie świeć.
Mrugaj, mrugaj...
W tym momencie Suseł
otrząsnął się i zaczął nucić przez sen: „Mrugaj, mrugaj, mrugaj...” i śpiewał
tak długo, że w końcu trzeba go było uszczypnąć, żeby przestał.
↓
W tym tekście widzimy mruganie, gacka (jak u Roberta
Stillera) oraz tacę z herbatą - wszystko zgodne z zamysłem autora.
♥ ♣
♦
♠
Różnice nie są tak ogromne, jak przy opowieści o trzech
siostrach w studni, o czym pisałam tutaj, ale zawsze każdy może sobie znaleźć
coś dla siebie i wybrać sobie swoją ulubioną wersję śmigającego nietoperza
taco-herbacianego :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz