Wyniki badań naukowych pokazują, że w naszym mózgu powstaje znacznie więcej neuronów, niż ostatecznie zostaje i pracuje na nas. Te, które są nieużywane giną i stanowią one około połowę powstałych. Nieużywanie neuronów wynika z małego pobudzenia mózgu i neuroprzekaźników, w skrócie - z braku zainteresowania czymś czyli nudy. Ostatnio umarło mi z nudów (braku zainteresowania) kilka tysięcy neuronów podczas czytania i oglądania pewnej książki. Niestety był to tom inspirowany przygodami Alicji:
Are You Alice? Tom 1
rysunki Ikumi Katagiri
scenariusz Ai Ninomiya
tł. Mateusz Makowiecki
Wydawnictwo WANEKO, Warszawa 2014
ISBN tomu 978083-64891-00-7
ISBN serii 978083-64891-01-4
rysunki Ikumi Katagiri
scenariusz Ai Ninomiya
tł. Mateusz Makowiecki
Wydawnictwo WANEKO, Warszawa 2014
ISBN tomu 978083-64891-00-7
ISBN serii 978083-64891-01-4
Seria (a w zasadzie cykl) obejmuje 12 tomów, po polsku ukazało się 9, pozostałe, zgodnie z zapowiedziami wydawnictwa Waneko, zostaną opublikowane do końca września tego roku. Zanim napiszę coś więcej - ilustracja:
Nie jestem zachwycona, zwłaszcza w kontekście problemów, z którymi się ostatnio stykam, tym bardziej, ze w fabule tomu nie znajdziemy żadnych odniesień do podanych tu sugestii.
Może jednak zacznijmy od początku. Manga nawiązuje do "Alicji w Krainie Czarów", w wartstwie tekstowej (cytaty) do książki Lewisa Carrolla, a w wizualnej do jej disneyowskiej ekranizacji, z której odnajdziemy kilka graficznych cytatów. Zgodnie jednak z duchem postmodernizmu oraz zabawy konwencją podczas czytania zostaniemy zaskoczeni. Alicja jest głównym bohaterem tej opowieści, tak - bohaterem, bowiem jest mężczyzną. Zabawa tożsamością i płcią to jeden z wyróżników tego tytułu - Królowa Kier jest mężczyzną, a Kot z Cheshire kobietą itd.
Historia składa się z pięciu rozdziałów, w tytułach trzech z nich użyto zwroty zaczerpnięte z książki Carrolla. Tytułowy bohater wkracza w Krainę Czarów, która przypomina park rozrywki, w poszukiwaniu czegoś. Wydaje się zagubiony, nie zna swojego imienia i nie wie, kim jest. Tymczasem postaci z Krainy Czarów (Kapelusznik, Kot z Cheshire, Księżna itd.) wydają się oczekiwać na przybycie Alicji, która ma jakieś zadanie. Cała fabuła koncentruje się wokół poznawania przez główna postać kolejnych bohaterów i rozmowy z nimi, a kończy w środku niczego.
W tomie znajdziemy wątki genderowe (zamiana płci, kostiumy nie zawsze zgodne z charakterem postaci, która ją nosi), poszukiwanie tożsamości oraz przemoc (nagłą i niczym nieuzasadnioną). Nie byłoby może nic w tym dziwnego, gdyby to wszystko miało jakiś sens i cel, poza rozrywką, ale nie ma. Dostajemy pustosłowie i bezsensowną przemoc oraz, wydaje się, doskonałą promocję kostiumów do kupienia - vide Księżna, która jest bardzo kawaii (i jej strój także):
Może jednak zacznijmy od początku. Manga nawiązuje do "Alicji w Krainie Czarów", w wartstwie tekstowej (cytaty) do książki Lewisa Carrolla, a w wizualnej do jej disneyowskiej ekranizacji, z której odnajdziemy kilka graficznych cytatów. Zgodnie jednak z duchem postmodernizmu oraz zabawy konwencją podczas czytania zostaniemy zaskoczeni. Alicja jest głównym bohaterem tej opowieści, tak - bohaterem, bowiem jest mężczyzną. Zabawa tożsamością i płcią to jeden z wyróżników tego tytułu - Królowa Kier jest mężczyzną, a Kot z Cheshire kobietą itd.
Historia składa się z pięciu rozdziałów, w tytułach trzech z nich użyto zwroty zaczerpnięte z książki Carrolla. Tytułowy bohater wkracza w Krainę Czarów, która przypomina park rozrywki, w poszukiwaniu czegoś. Wydaje się zagubiony, nie zna swojego imienia i nie wie, kim jest. Tymczasem postaci z Krainy Czarów (Kapelusznik, Kot z Cheshire, Księżna itd.) wydają się oczekiwać na przybycie Alicji, która ma jakieś zadanie. Cała fabuła koncentruje się wokół poznawania przez główna postać kolejnych bohaterów i rozmowy z nimi, a kończy w środku niczego.
W tomie znajdziemy wątki genderowe (zamiana płci, kostiumy nie zawsze zgodne z charakterem postaci, która ją nosi), poszukiwanie tożsamości oraz przemoc (nagłą i niczym nieuzasadnioną). Nie byłoby może nic w tym dziwnego, gdyby to wszystko miało jakiś sens i cel, poza rozrywką, ale nie ma. Dostajemy pustosłowie i bezsensowną przemoc oraz, wydaje się, doskonałą promocję kostiumów do kupienia - vide Księżna, która jest bardzo kawaii (i jej strój także):
Przyznaję, że nie rozumiem mangi. Jestem w stanie sobie wyobrazić fascynację tą dziedziną sztuki (bo wiem, że może być sztuką), kolekcjonerstwo i ciekawość dalszego ciągu (taka np. "Hajime no Ippo" liczy już 90 tomów i to raczej nie koniec). Nie rozumiem jednak tej pustki - czy ciekawy / dziwny / słodki (niepotrzebne skreślić) kostium z postacią, która jest w gruncie rzeczy nijaka (lub stanowi stereotypowy zarys postaci) wystarczy, żeby wciągnąć czytelnika? Ciekawi mnie zdanie kogoś, kto tym żyje i emocjonuje się tym zjawiskiem. Czy oprócz wartości komercyjnej coś za tym stoi?
Nie będę zbierać dalszych tomów. Warto przypomnieć, że inną serię mangi inspirowanej "Alicją" opisałam tutaj. Oprócz tych dwóch znaleźć można także (ale nie po polsku) inne tego rodzaju serie:
- Alice in the Country of Clover,
- Alice in the Country of Joker,
-
Alice in the Country of Diamondsi pewnie to nie koniec (zostaje jeszcze pik i mnóstwo innych możliwości).
Cześć, jak można się z Tobą skontaktować? Mam sprawę w związku wyśledzeniem przetworzeń pewnego cytatu :)
OdpowiedzUsuńPani Marysiu
OdpowiedzUsuńwystarczy kliknąć mój awatar lub nick i zostanie Pani przekierowana na profil na Bloggerze, gdzie jest opcja "Skontaktuj się ze mną".
Dzięki, nie wiedziałam :D
OdpowiedzUsuńCzy doszła moja wiadomość?
OdpowiedzUsuń