poniedziałek, 4 kwietnia 2011

"Dzieckiem w kolebce kto łeb urwał Hydrze, ten młody zdusi Centaury"

W tytule gruchnęłam wersami wieszcza Adama, a opowiastka będzie, dla kontrastu, bardzo lekka. Moje przepastne zbiory alicjowe wzbogaciły się bowiem niedawno o dwa egzemplarze dla najmłodszych czytelników (a raczej słuchaczy). Pierwszy egzemplarz jest polskojęzyczny:

Alicja w krainie czarów
opracowanie: Dorota Skwark,
ilustracje: Dorina Maciejewska,
Wydawnictwo „Jedność”, Kielce 2010,
ISBN 978-83-7660-172-4

Na plus policzyć należy zaznaczenie autorki i ilustratorki oraz brak nadużyć typu nazwisko Carrolla na okładce. Bajeczka bardzo uproszczona. Ponadto autorka dodała sobie jakieś drobne elementy, których nie było w oryginale (co już mi się nie podoba), np. jakieś ślimaki. Ponadto nie wiadomo, po co Alicja zmienia swój rozmiar i co to ma wspólnego z kluczem leżącym na stole, który w tej opowieści nie ma żadnego znaczenia.

Druga przedstawicielka jest Anglosaską, a nawet Amerykanką:

Disney Alice in Wonderland. The Magical Story,
Parragon, 2010,
ISBN 978-1-4075-8455-3
printed in China

Książeczka wydana pod "patronatem" Disneya. Okładka "wycięta", obrazek widoczny za Alicją to pierwsza kartka. Wspominałam onegdaj, że nie lubię disneyowskiej estetyki. Dziś dodam jeszcze, że niedbalstwa też nie lubię. W książce brak informacji o autorze tekstu, tłumaczu i ilustratorze. Tekst bardzo skrócony, zupełnie bezsensownie, dzięki czemu wiadomo, że Alicja rozmawia z klamką, ale nie wiemy po co, potem pływa w butelce, z  której coś wcześniej wypiła i inne takie. Spotyka również bliźniaków Tweedledee i Tweedledum, choć to postaci z drugiej części przygód Alicji.
Nie ukrywam, że jestem fanką oryginalnego tekstu "Alicji" (lub tłumaczeń, ale całości). Nie mam nic jednak przeciwko skrótom czy uproszczeniom dla dzieci, pod warunkiem, że mają jakiś sens. Ponadto dodać należy, że sam autor miał pomysł, jak to rozwiązać, ale o tym innym razem.

A o co chodziło z tą Hydrą za młodu? Jak się dziecko nauczy obcować za młodu z dziwactwami wydawniczymi to później poradzi sobie nawet z absurdami edycyjnymi :-)

2 komentarze:

  1. Cześć Różo,
    od wczoraj jestem w posiadaniu Alicji w wersji angielskiej z wyd. Parragon Children's Library (rok 1986). Jeśli Cię interesuje to wydanie, to mogę Ci przesłać zdjęcia okładki ilustracji (nie ma wyszczególnionego ich autora), opowieści ogoniastej etc. co tam będziesz potrzebować.
    Na końcu książki są życzenia wielkanocne L. Carrolla do wszystkich dzieci kochających Alicję. Nie miałam ich w mojej polskiej Alicji (wyd. Alfa, 1986 r.), więc nie wiem, czy to jakiś ewenement te życzenia.

    Bardzo podoba mi się Twój blog i to przez Twoje komentarze odnośnie do mankamentów w tłumaczeniach na język polski postanowiłam zaopatrzyć się w Alicję oryginalną i delektować się tymi niuansami lingwistycznymi. Dziękuję Ci za tę wielką pracę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za ofertę i miłe słowa.
    Na razie nie mogę się do końca ogarnąć z analizą własnych egzemplarzy z przepastnej biblioteczki, zatem nie proszę o przesyłanie mi czegokolwiek :-)

    Życzenia wielkanocne Carrolla powinny być w wersjach oryginalnych i są w niektórych polskich. Mam w planach napisać o tym niedługo (czyli w najbliższym dwuleciu).

    Ukłony i zapraszam na herbatkę nieustająco, bo tutaj jest zawsze szósta po południu, jak u Marcowego Zająca :-)

    OdpowiedzUsuń