wtorek, 16 września 2014

Spolszczyć angielskie czyli cielę zwane żółwiozwierzem

W poprzednim poście roztkliwiałam się nad słownictwem, teraz zajmę się przekładem - treścią, postaciami itd.

Ale najpierw mała dygresja. Naszła mnie refleksja dotycząca dzieci polskich emigrantów z ostatniego dziesięciolecia czyli dzieciaków urodzonych lub wychowywanych w UK, Irlandii, Kanadzie, Australii i USA. Ciekawa jestem, które z polskich tłumaczeń Alicji najbardziej będzie im się podobać, gdy będą już nieco większe, obyte w kulturze anglosaskiej i w obyczajach epoki wiktoriańskiej? Będą bowiem w komfortowej (w tym wypadku) sytuacji dwujęzyczności i dwukulturowości. Ciekawe które tłumaczenie by wybrały, gdyby zrobić taki eksperyment - czy bardziej spodobałaby się im wierność oryginałowi w przekładzie czy nawiązania do polskiej edukacji i rymowanek dziecięcych?

Wracajmy jednak do naszej Alinki:




Przyznać muszę, że, jak na pierwszy polski przekład, tłumaczka była bardzo pracowita i zaangażowana w pracę nad książką. Mnie oczywiście bardziej zainteresowały niedociągnięcia i odstępstwa, a wśród nich poniższe (wybaczcie mi skłonność do punktów i podpunktów):
  • skróty - zwłaszcza w scenach dłuższych rozmów, np. rozmowa Alinki z kotem, rozmowa z gąsienicą (brak całego fragmentu z recytowaniem wiersza o starym ojcu Williamie) czy skrócenie opowieści susła o trzech siostrach podczas warjackiego podwieczorku; najbardziej jaskrawy przykład znaleźć możemy podczas rozmowy Alinki z gołębiem, gdzie Alinka ni z tego, ni z owego wyznaje, że lubi jajka (ominięto pytanie gołębia);
  •  wiersze (te, których nie pominięto) przełożone zostały w sposób oddający wiktoriańskie oryginały, ale tłumaczka rozminęła się z oryginałem w kwestii ilościowej: np. wiersz o krokodylu liczy sześć wersów zamiast oryginalnych ośmiu, piosenkę kapelusznika o nietoperzu zamieszczono w jednym (połączonym) fragmencie, zamiast - jak w oryginale - rozdzielić ją dialogiem kapelusznika i Alinki;
  • w wierszach zaobserwować można także zmiany jakościowe, np. zamiast nietoperza w wierszu jest latawcze (nawiasem mówiąc świetny pomysł i nawiązanie do okoliczności powstania utworu, o czym w następnym poście) czy trzy małe siostrzyczki mieszkające na dnie źródła (!),
  • inne zmiany: Alinka osiąga dziewięć (zamiast dziesięciu) cali po rozmowie z gołębiem, kadryl z homarami przetłumaczony został jako kontredans (podobnie jest u Marii Morawskiej) czyli popularny taniec angielskiego pochodzenia, który w połowie XIX wieku przekształcił się w kadryla (kadryl jest w oryginale Carrolla i u większości tłumaczy polskich),
  • jednym z fragmentów wyraźnie odbiegających od oryginału jest rozmowa podczas wyścigu, kiedy mysz cytuje dla osuszenia fragmenty z podręcznika historii, w oryginale - historii Anglii, a tutaj mamy nawiązania do historii Polski, pojawiają się bowiem królowie Bolesław Śmiały i Władysław Herman oraz wojewoda Sieciech; kawałek dalej orlątko rzecze do dronta: "Mów po polsku" (w oryginale: "Speak English!").
 Interesującą kwestią są nazwy postaci:
- Alinka (u innych tłumaczy Alicja, zgodnie z oryginałem, tutaj zatem jest to jedyny wyjątek, o ile potraktujemy zdrobnienie Ala (w pierwszych 4 wydaniach z tłumaczeniem Marii Morawskiej) jako formę imienia Alicja,
- biały królik,
- Bibuś (jaszczurka),
- dront (wspomniany w poprzednim poście to nic innego, jak dodo; nazwa dodo używana jest w języku polskim zamiennie z dront dodo),
- gąsienica (rodzaju żeńskiego),
- księżna,
- kucharka,
- kot angorski = kot Angora,
- zając marcowy,
- kapelusznik = Kapelusznik,
- suseł,
- królowa,
- gryf,
- żółwiozwierz
itd.

Jak widać wyżej autorka przekładu konsekwentnie pisze nazwy postaci małą literą (wyjątek: nazwy własne - imiona i miejsce). Kapelusznik pisany wielką literą pojawia się tylko raz i raczej wygląda mi to na błąd redaktora książki. Intryguje mnie skąd wziął się kot angorski (poprawnie: Angora turecka) zamiast kota z Cheshire. Angora turecka wygląda tak:

Źródło zdjęcia: artykuł Angora turecka w Wikipedii

Piękny kot, najczęściej biały. Intrygujące są zwłaszcza oczy, które mogą być dwukolorowe (jak wyżej). Czyżby ta rasa była popularna (modna?) w czasach, gdy żyła tłumaczka?

Inną zagadką jest, wspomniany w tytule poprzedniego posta, dront. Jest to ni mniej, ni więcej dodo, w polskim nazewnictwie zamiennie zwany dront dodo - postać, którą spotykamy w kałuży łez i podczas suszenia się zwierząt i wyścigu. Postać dodo w książce to, nawiasem mówiąc, karykatura samego Lewisa Carrolla (Charlesa Lutwidge'a Dodgsona), który wymawiał swoje prawdziwe nazwisko (Dodgson) jąkając się, stąd podwójne "do".

Ostatnią ciekawą postacią, a raczej jej nazwą, skłaniającą nas do namysłu jest żółwiozwierz. Nazwa postaci sama w sobie ciekawa (w oryginale "Mock Turtle"), ale mnie zafrapował tym razem przypis, który brzmi następująco:

   * "Cielę, tutaj nazwane żółwiozwierzem, ponieważ z główki cielęcia przyrządza się      wykwintna zupa, która ma smak podobny do zupy z żółwia."

Tłumaczka chciała wyjaśnić, a zagmatwała. Martin Garden pisze w The Annotated Alice. Definitive Edition:

    "Zupa z fałszywego żółwia jest imitacją zielonej zupy z żółwia i zazwyczaj przyrządzana jest z cielęciny. To wyjaśnia, dlaczego Tenniel narysował Nibyżółwia z głową, tylnymi kopytami i ogonem cielaka."

Nie wyjaśnia nam natomiast nic przyczyny, dla której Adela S. utożsamiła w przypisie cielę z carrollowskim Nibyżółwiem.

piątek, 12 września 2014

Cudacznie nizki dront i przedewszystkiem zadąsana dzieweczka wypróżniająca flaseczkę

Wreszcie się udało się! Ciąg dalszy właśnie nastąpił. Dziś miałam wolne i skrzętnie korzystając z wolnego czasu i wolnej przestrzeni do myślenia oddałam się z lubością lekturze cudownie odnalezionych "Przygód Alinki w Krainie Cudów" (o książce więcej znajdziecie tutaj):


To była ogromna przyjemność. Nie tylko ze względu na poczucie, że wreszcie spełniam jedno z moich marzeń, ale także dlatego, iż tekst udekorowany jest tym, co pasjami lubię - nieużywanymi już wyrazami oraz archaicznymi formami gramatycznymi znanych i wciąż używanych wyrazów i zwrotów.

Dla większego porządku można je podzielić na (uprzedzam z góry, że nie jestem lingwistą):

1. archaizmy (wyrazy przestarzałe i nieużywane):
  • miarkuj się,
  • mimo (np. przejść mimo kogoś),
  • wodotryski,
  • lilipucie (w znaczeniu: bardzo małe),
  • dzieweczka,
  • poruczyć (czyli powierzyć),
  • kundys (czyli kundel),
  • łakotki (czyli łakocie, słodycze),
  • solenny,
  • wygalantowany,
  • atoli,
  • kamiuszki (czyli kamyczki),
  • poważyć (czyli ośmielić się),
  • uniewinniać się (czyli bronić się, tłumaczyć),
  • wprzód (czyli najpierw),
  • najsamprzód (czyli na samym początku),
  • podcyfrować (czyli podpisać coś swoimi inicjałami),
  • przenoszący (w znaczeniu przekraczający np. jakąś miarę - metr),
  • szyferki (ołówki? rylce? nie wiem, ale tym pisali przysięgli na tabliczkach podczas rozprawy);
2. dawne formy używanych wciąż wyrazów (formy o charakterze obocznym):
  • niezwykłemi,
  • zorjentowawszy się,
  • marmelada,
  • śpuścić,
  • nabytemi,
  • gieograficznej,
  • geografję,
  • Australja,
  • nizki (czyli niski),
  • wązki (czyli wąski),
  • ożywczemi,
  • flaseczka,
  • historja,
  • jej ócz (czyli oczu),
  • blizkość (czyli bliskość),
  • Marja,
  • temi słowy,
  • owemi,
  • kompanji,
  • solennem,
  • idjota,
  • kwestja,
  • z pod (czyli spod),
  • śpiczasta,
  • ponsowy (czyli pąsowy),
  • swęd (czyli swąd),
  • módz (czyli móc),
  • krząkaj (czyli chrząkaj),
  • zwarjowani,
  • talja;
3. inna pisownia łączna i rozdzielna przyimków (w wyrażeniach przyimkowych, przyimkach złożonych itd.):
  • po przez pole,
  • zato,
  • zdala,
  • poczym,
  • przedewszytkiem,
  • wkońcu,
  • zapóźno,
  • zwolna,
  • napróżno,
  • bezwątpienia,
  • napewno,
  • zabardzo,
  • z pod,
  • nawpół,
  • przyczem,
  • zcicha,
4. czasowniki z przedrostkami, nie używane już w tym znaczeniu (lub używane z innymi przedrostkami):
  • poczęła uprzytamniać sobie,
  • zadąsana,
  • nie przenosić (w znaczeniu - nie przekraczać),
  • roztworzyć,
  • upamiętaj się,
  • zapijali herbatę,
  • dokaż (w znaczeniu - pokaż),
  • podcyfrować (podpisać swoimi inicjałami),
5. nieużywane już zwroty:
  • na skręcie drogi,
  • podobną była
  • wypróżniła flaseczkę,
  • z wyrobionym z cukru,
  • została rozczarowaną,
  • wzięła na odwagę,
  • była zrozpaczoną,
  • poczęła uprzytamniać sobie,
  • zadrżała całym ciałem,
  • zapijali herbatę (w znaczeniu - popijali),
  • musnęła okiem zastawę,
i wiele innych.

Tyle w kwestii słownictwa.

A tytułowy dront pojawi się w następnym poście.